W poniższym tekście będzie o tym, z czego Bolonia słynie najbardziej. Po pierwsze: kuchnia, która jest jedną z najlepiej rozpoznawalnych na świecie, po drugie fenomenalne średniowieczne drapacze chmur, czyli „Dwie Wieże” będące architektonicznym symbolem miasta i wreszcie kilka ważniejszych zabytków sakralnych.
Zagłębie rozpusty (kulinarnej)
Ulicą Via Clavature po wschodniej stronie placu przejście wiedzie na zamknięty obszar zwany Il Quadrilatero w całości wypełniony tym, z czego Bolonia kulinarnie zasłynęła na świecie. Portfel po pobycie tu będzie trochę lżejszy, za to my, no cóż… Waga z pewnością wypunktuje każdy popełniony tu grzeszek. Z drugiej jednak strony warto na chwilę zapomnieć o rozsądku i dać się swobodnie ponieść w wąskie uliczki wypełnione sklepami, z których wprost na ulicę wręcz wylewają się sery, oliwy, ryby, owoce morza, owoce, warzywa, makarony itd. Część z tych przybytków pełni też rolę niewielkich bistr, w których można zamówić np. deskę serów czy wędlin. Pomiędzy nimi rozsiane są natomiast bary i restauracje, które są idealnym miejscem by się rozsiąść i zamówić jedno (albo i nie jedno;-) z bardzo długiej listy miejscowych dań.
Mówiąc o Bolonii często używa się określenia „grassa”, czyli po prostu … tłusta. Po pierwsze Bolończycy nie odmawiają sobie jedzenia i żartują nawet, że w ciągu roku zjadają więcej niż Wenecjanie przez dwa lata, Rzymianie trzy, a Genueńczycy przez 20 lat! Po drugie do swoich dań dodają dość sporo masła i mleka, znacząco podnosząc ich kaloryczność. Przekonaliśmy się o tym jedząc to, z czego miasto słynie najbardziej.
Spaghetti po bolońsku nie istnieje…
To oryginalne spaghetti bolońskie różni się jednak trochę od tego, co zna większość z nas – i w szanującym się lokalu trudno dostać danie o takiej nazwie! Tutaj najczęściej spotkamy „tagliatelle al ragù”. Na pierwszy plan wysuwa się sprawa użytego makaronu. Żadne tam cienkie niteczki; w Bolonii serwuje się grube tagliatelle. I jeszcze idealny sos. Choć istnieje na niego mnóstwo przepisów, to jest tylko jeden sekret, aby wyszedł naprawdę udany – długie, naprawdę długie bo nawet 3-4 godzinne, duszenie i dodanie do niego najpierw dobrego wina, a pod koniec tłustego mleka i odrobiny masła. Oczywiście w restauracjach typowo turystycznych danie znajdziemy w klasycznym wariancie spaghetti alla bolognese.
Tortellini… podglądacza i piękna Lukrecja
W Bolonii narodziły się też pierożki z ciasta makaronowego z nadzieniem grzybowym, serowym, mięsnym (także szynką) oraz ze szpinaku i sera ricotta czyli po prostu tortellini. Wiąże się z tym legenda z piękną księżną Ferrary Lukrecją Borgią w tle (kto oglądał serial Rodzina Borgiów ten wie o kogo chodzi, a kto nie oglądał niech nadrobi – warto!). I to w zasadzie dosłownie w tle.
Pewnego dnia córka kardynała Rodrigo Borgii, późniejszego papieża Aleksandra VI podobno zatrzymała się na nocleg w jednym z zajazdów pod Modeną. Zauroczony jej urodą gospodarz postanowił podglądać ją wieczorem przez dziurkę od klucza. Niestety, w półmroku, udało mu się dostrzec jedynie pępek, ale będąc pod jego ogromnym wrażeniem jeszcze tej nocy wymyślił danie, przypominające kształtem tę część ciała. W restauracjach można również spotkać pierożki tortelloni – smakują one tak samo, różnią się jedynie wagą (5 g; a tortellini 2 g.). Jednak to nie koniec wpływów Lukrecji na bolońską kuchnię. Także jej włosy odegrały tu niebagatelną rolę. Legenda mówi, że długie pasma były tak pięknie ułożone na jej ślub, że nadworny szef kuchni wymyślił… makaron tagliatelle. I rzeczywiście ma kształt długich, płaskich wstążek o grubości ok. 2 mm i szerokości 0,65-1 cm. (najbardziej pożądana jest natomiast szerokość 8 mm).
W tym zakątku uciech cielesnych znalazło się jednak miejsce dla chwili skupienia – przy via Clavature stoi ładny barokowy kościół Życia NMP z końca XVII w. (choć jego elewację ukończono dopiero w 1905 r. Ma on nietypowy plan elipsy i nakryty jest dużą, ale proporcjonalną kopułą.
Bazylika św. Dominika
Jedną z najważniejszych świątyń Bolonii jest przepiękna bazylika św. Dominika z klasztorem dominikańskim, miejsce spoczynku założyciela zakonu św. Dominika.
Domingo de Guzmán Garcés urodził się około 1170 roku w hiszpańskiej miejscowości Caleruega. Po ukończeniu studiów teologicznych przyjął święcenia kapłańskie, a w wieku 45 lat założył Zakon Kaznodziejów, powszechnie znanych jako dominikanie. Był to przede wszystkim wyraz sprzeciwu wobec bogactwa kościelnych notabli oraz szerzących się herezji. W 1218 roku osiadł w Bolonii i założył klasztor. Zmarł niestety już trzy lata później, ale miasto stało się miejscem jego szczególnego kultu. Dzisiejszy kościół to budowla z połowy XIII wieku. Później był co prawda kilkakrotnie przebudowywany, ale na początku XX wieku przywrócono my pierwotny wygląd.
Bazylika św. Franciszka
Bolonia to miasto, w którym obok dominikanów, przebywali także franciszkanie. Ich monumentalna świątynia pochodzi z XIII wieku i jest jedną z najpiękniejszych gotyckich budowli w mieście. Stanęła na miejscu rzymskich ruin. Pod koniec XVIII wieku kościół został zdewastowany a mnisi wypędzeni. Swoją własność udało im się odzyskać niemal wiek później. Warto zwrócić uwagę przede wszystkim na poligonalne zamknięcie prezbiterium z ośmioma promieniście rozłożonymi łukami przyporowymi.
Katedra św. Piotra
Na północ od Piazza Maggiore wybiega jedna z główniejszych handlowych ulic miasta Via dell’Indipendenza. Panuje tu niemiłosierny gwar, harmider i tłok. Na samym początku, trochę wciśnięta w zabudowę, stoi barokowa katedra św. Piotra. Choć to najważniejsza bolońska świątynia sławą i pięknem zdecydowanie ustępuje bazylice św. Petroniusza. Jej siedemdziesięciometrowa dzwonnica jest drugą co do wysokości wieżą w mieście. Szczerze mówiąc jest to jednak średnio interesujący budynek. O ile zazwyczaj to właśnie katedra jest najwspanialszą budowlą sakralną danego miasta, o tyle Bolonia wyłamuje się z tego schematu i tutaj „duomo” ustępuje miejsca bazylice św. Petroniusza, a nawet kilku innym, mniej znaczącym kościołom.
Dwie Wieże
W stronę wschodnią od Piazza Maggiore biegnie natomiast Via Rizzoli, także pełniąca przede wszystkim funkcje handlowe. Na jej wschodnim krańcu stoi to, co stało się wręcz ikoną Bolonii – Dwie Wieże, najlepiej rozpoznawalny symbol miasta. Są one pozostałością po całym systemie wysokich wież budowanych przez bogate mieszczaństwo w XII i XIII wieku w celu pokazania swojej zamożności. Wiadomo – im wyższa wieża, tym wyższa pozycja społeczna. Inna z teorii mówi, że służyły do obrony miasta w czasie walk toczonych w związku ze „sporem o inwestyturę” między cesarzem a papieżem. Jeśli wierzyć historykom to było ich wówczas około 100, a doliczając też zwalone to w sumie powstało ich 180. Dlatego makieta ówczesnej Bolonii przypomina coś w rodzaju jeża.
Proces powstawania tych wież wcale nie był łatwy. Wręcz przeciwnie – pochłaniał mnóstwo pieniędzy i czasu, a niejednokrotnie także i ludzkie życie. Na wybudowanie 60 metrowej potrzeba było od 3 do nawet 10 lat. Większość z nich została w późniejszych wiekach rozebrana, a część po prostu się zawaliła, tak że dziś w panoramie miasta widać kilkanaście niezbyt wysokich i jedną osiągającą blisko 100 metrów. Jest nią Wieża Asinelli. Pierwotnie miała wysokość 70 metrów, a dopiero później dobudowano kolejne 27 (plus wieńczące blanki o wysokości 2.2 metra).
Obok stoi zaś 48 metrowa Wieża Garisenda. Ich nazwy wywodzą się od rodzin, które je zbudowały między rokiem 1109 a 1119. Typowo we włoskim stylu są przekrzywione i tworzą w zasadzie literę X. Podobno pierwsza z nich w latach 60. XX wieku stała się inspiracją dla amerykańskiego architekta japońskiego pochodzenia Minoru Yamasaki, który zaprojektował nowojorski World Trade Center. Dziś można na nią wejść (po niewyobrażalnej liczbie schodów) i za 3 euro cieszyć się niebywałym widokiem.
Po więcej zapraszamy do naszego pierwszego i trzeciego tekstu o Bolonii oraz napisanego dla Wydawnictwa „Bezdroża” przewodnika „Bolonia i Emilia-Romania”.Więcej w dziale Nasze Książki.
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski
Bolonia, co zobaczyć w Bolonii, atrakcje Bolonii, weekend w Bolonii