Tym co w Szwajcarii najpiękniejsze to oczywiście góry. Majestatyczne, wyniosłe, potężne i… łatwo dostępne! Kraj ten, jak żaden inny, poprzecinany jest niesamowicie gęstą siecią rozmaitych kolei i kolejek, które zawożą turystów w najbardziej nawet odległe miejsca (co z pewnego punktu widzenia ma też swoje minusy). Dzięki temu tysiące osób, dla których zdobycie dwu- lub trzytysięcznika jest poza zasięgiem i tak może rozkoszować się boskimi wysokogórskimi widokami. W tym wypadku jednak bilety mogą być czasem poza zasięgiem finansowym ;). Dlatego mając na uwadze jak liczne atrakcje ma w swojej ofercie Szwajcaria warto zaopatrzyć się w Swiss Travel Pass, który może okazać się zbawiennym rozwiązaniem dla naszego budżetu w tym kraju. Dziś zdobędziemy Schilthorn (region Berneński Oberland) i będziemy rozkoszować się jedną z najpiękniejszych panoram Szwajcarii!
Stechelberg – dolna stacja kolejki
Schilthorn to rzecz jasna nie jest byle jaki pagórek – to szczyt wypiętrzający się na wysokość 2970 m n.p.m. Najpierw jedziemy przepięknie ukształtowaną doliną Lauterbrunnen. Wydaje nam się, że słusznie uchodzi za jedną z najpiękniejszych w Alpach. Jest wąska, ograniczona pionowymi urwiskami, zwłaszcza po zachodniej stronie, z których co jakiś czas opadają potężne wodospady. W sumie jest ich aż 72 (sic!). Nie bez powodu i przesady często jest określana mianem „doliny 72 wodospadów”. Mijamy główny kurort doliny, miejscowość Lauterbrunnen, która jest żywcem wyciągnięta z najpiękniejszych wyobrażeń o alpejskiej wiosce i dojeżdżamy na bardzo rozległy parking (11 CHF za cały dzień).
Kierujemy się z niego do dolnej stacji Stechelberg, gdzie zauważamy bardzo długą kolejkę oczekujących na wagonik. Pojawia się po kilkunastu minutach. Wszyscy niespokojnie przestępują z nogi na nogę – w powietrzu wisi pytanie każdego z nas: „zmieszczę się, czy się nie zmieszczę”. Okazuje się, że o miejsce nietrudno, „wagonik” jest spory (ba, ma gabaryty autobusu!) i zachowuje się jakby był z gumy. Mieści naprawdę tłum ludzi! Wszyscy pełni emocji ruszamy. Po zaledwie kilku chwilach zaczynają wyłaniać się pocztówkowe widoki. Przestaje nam przeszkadzać ścisk i co tu dużo mówić… średni zapach jaki powstaje po stłoczeniu kilkudziesięciu osób w przeszklonym pomieszczeniu w ciepły dzień. Oprócz widoków czekają na nas jeszcze inne niespodzianki, a mianowicie aż trzy przesiadki – w każdym z tych punktów można opuścić stację i obejrzeć okolicę. Wjazd na górę zajmuje w sumie pół godziny.
Mozolny wjazd na górę
Etap I i II – pierwsze widoki
Pierwszy odcinek spod parkingu wiedzie do wioski Gimmelwald – można teraz obserwować przepiękny wodospad Mürrenbachfall, który ma aż 417 m. Następna stacja jest już w wiosce Mürren. To jedna z najbardziej niedostępnych miejscowości w Alpach. Nie można tu dojechać samochodem, co również dodaje jej roku i aury odizolowania i samotności. Poza kolejką wysokogórską, z której korzystamy, można się tu dostać z Lauterbrunnen – tam nieopodal dworca kolejowego znajduje się stacja kolei linowej na Grütschalp, która zawiezie nas ona do stacji kolei szynowej, skąd odjeżdża pociąg.
Mimo to wioska cieszy się popularnością także zimą, gdyż z jej centrum wyjeżdża kolej szynowa na Allmendhubel, niewielkie wzniesienie, na którym znajduje się węzeł szlaków pieszych oraz liczne wyciągi narciarskie. Na stałe mieszka tu około 400 osób. Miejscowość jest zabudowana typowymi drewnianymi domami oferującymi przepiękne widoki w kierunku wschodnim na ośnieżone szczyty
Etap III – dreszczyk emocji!
Po przesiadce w Mürren kolej zaczyna wspinać się ostro na pierwszy ze szczytów Birg (2677 m n.p.m.). Warto tutaj wysiąść i zostać przez dłuższą chwilę. Latem kawiarnia i restauracja oferuje posiłki i napoje na świeżym powietrzu, co samo w sobie jest niepowtarzalnym przeżyciem, a kawa smakuje jak nigdzie indziej. Jest tu też taras z przeszkloną podłogą (Thrill Skyline), na który wejście wymaga mocniejszych nerwów. To dopiero są przeżycia! Odważniejsi mogą się jeszcze wybrać na spacer nad przepaścią – trasa „Thrill Walk” została poprowadzona pomostami nad przepaścią i powinna zadowolić wszystkich spragnionych wysokogórskiego dreszczyku emocji. Najlepszy odcinek to ten, który należy przejść po przeciągniętej nad potężnym urwiskiem linie. Oczywiście jest ona w pełni zabezpieczona, ale i tak robi to piorunujące wrażenie i nie każdy jest w stanie podjąć się tej zabawy.
Etap IV – osiągamy szczyt Schilthorn
Stąd w kierunku wschodnim ostatni odcinek trasy wiedzie już na sam szczyt. Rozpościerający się stąd widok uznawany jest za szwajcarski skyline – najsłynniejsze trzy szczyty Jungfrau, Mönch i Eiger prezentują się tu w pełnym majestacie.
„Wielkie trio”: Jungfrau, Mönch i Eiger
Jungfrau (4158 m n.p.m.), trzeci pod względem wysokości szczyt w Alpach Berneńskich, w języku niemieckim oznacza „dziewicę”, ale wcale takim niewinnym miejscem nie jest i wraz z ośnieżonymi górami Mönch (4 107 m n.p.m.) i Eiger (3970 m n.p.m.) tworzy zespół trzech wielkich szczytów, tzw. Dreigestirn, północnej części Oberwaldu. Ten ostatni to bodaj najsłynniejsza góra w dziejach ekstremalnego alpinizmu, a jego północna ściana – ze względu na trudy jakich przysporzyło jej zdobycie, jest nazywana Morderczą (Mordwand).
Piz Gloria i James Bond
Odpoczynek zapewnia obrotowa restauracja „Piz Gloria” (menu), która pełen obrót wykonuje w ciągu godziny, tak by każdemu gościowi zapewnić kompleksowy widok (w sezonie stolik lepiej zarezerwować, przy dużym obłożeniu czas pobytu w restauracji może być ograniczony). Wraz z górną stacją kolejki została zaprojektowana przez szwajcarskiego architekta Konrada Wolfa.
Miejsce to zostało rozpowszechnione przez serię filmów o agencie 007. Tutaj dzieje się część akcji epizodu „W Tajnej Służbie Jej Królewskiej Mości” z 1969 r. z Georgem Lazenby w tytułowej roli.
Zdaje się, że dziś cała promocja szczytu opiera się właśnie o ten odcinek. Można zjeść brunch a’la James Bond, albo obejrzeć wystawę poświęconą filmowi – zgromadzono na niej przede wszystkim rekwizyty z planu.
Najlepiej jednak zignorować wszystkie „rozpraszacze”, wyjść z budynku i oddać się zachwytowi nad pięknem i potęgą otaczającej przyrody. Poza kompleksem budynków na górskim grzbiecie zbudowano kilka platform, na których można usiąść, a także poustawiano siedziska, które można porównać do koszy plażowych. Idealnie chronią przed wiatrem i pozwalają na kontemplowanie widoków w pewnym odseparowaniu od tłumów. Z drugiej jednak strony w wysokim sezonie trwa prawdziwa walka o wolne miejsce. Nie ma się czemu dziwić. Kilka chwil tutaj to niezapomniane wspomnienie na całe życie.
Ceny i informacje praktyczne:
Wjazd ze Stechelberg na sam szczyt i z powrotem kosztuje 108 CHF, a z Mürren 85,6 CHF. Pierwszy wjazd 7.25, ostatni 15.55, wjazdy o każdej godzinie X.25 i X.55, zjazdy o każdej godzinie X.03 i X.33, ostatni zjazd o 16.55. Więcej pod tym linkiem.
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski
Szwajcarię wspominamy miło, równie piękne górskie krajobrazy!
Świetnie, że się podobało! 🙂 Widoki są naprawdę zachwycające!
Tak to prawda widoki są zachwycające🤗
Rzeczywiście są 🙂
Witam. Czy wjazad kolejką dla posuadaczy Swiss travel pass jest darmowy czy obowiazuje zniżka?
W 2019 roku był darmowy, wiemy że co roku są inne kolejki za darmo w Swiss travel pass
Czy zakup biletu upoważnia do jednorazowego wejścia do kolejki? Czy też po wyjściu na Birg można po godzinie kontynuować jazdę kolejnym kursem kolejki?
Można kontynuować kolejnym kursem, przy każdej przesiadce bilet jest kasowany na nowo i od nas zależy kiedy to zrobimy
Dzięki Paweł za info!
Pozdrawiam!
Byłem tam i podziwiałem!!!