Zamość można różnie nazywać: „miastem idealnym” lub „miastem arkad”, „perłą renesansu”, a czasem nawet „Padwą północy”. Choć to ostatnie nieco na wyrost, to z pewnością jesteśmy w jednym z najpiękniejszy polskich miast po brzegi wypełnionym wspaniałymi zabytkami i wyjątkowym klimatem. Został założony pod koniec XVI wieku przez wielkiego wizjonera, erudytę, człowieka o wyjątkowo szerokich horyzontach, czyli Jana Zamojskiego. Efekt jest taki, że całe Stare Miasto w Zamościu w 1992 roku zostało wpisane na Listę Dziedzictwa UNESCO.
Zamość: kilka słów o historii perły renesansu
Zanim Zamojski rozpoczął błyskotliwą karierę polityczną, odebrał staranne wykształcenie w Europie Zachodniej. Los rzucił go także do włoskiej Padwy, gdzie osiągnięcia naukowe dały mu stanowisko rektora tamtejszej akademii. Wtedy też zachłysnął się wspaniałymi osiągnięciami architektury renesansowej, które postanowił zaszczepić „u siebie”.
I oto nagle, w 1580 roku pośród bagien i dziewiczej przyrody dawnej Rusi Czerwonej, hetman wielki koronny postanowił ufundować miasto, które wkrótce stało się stolicą wielkiej Ordynacji Zamojskiej. Był to drugi po Ordynacji Radziwiłłowskiej tego typu majątek ziemski w Rzeczpospolitej, który posiadał swój status, zarządcę i nie podlegał rozdrobnieniu. W rzeczywistości tego typu fideikomisy stawały się swego rodzaju państwami w państwie.
Od początku Zamość był kolorowy oraz wielokulturowy i wdrażał najlepsze pomysły stworzone przez włoskich architektów renesansowych. Za ucieleśnienie marzenia Zamojskiego odpowiadał przede wszystkim Bernardo Morando, który urodził się w Padwie lub Wenecji. Zamość był dziełem jego życia – pozostał w mieście do swej śmierci w 1600 r. i tutaj został pochowany.
I tak z wizji dwóch wielkich osobistości powstało wybitne arcydzieło, które ze względu na walory artystyczne i historyczne zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Umowa między nimi została zawarta w 1578 roku we Lwowie i dokument ten znajduje się w Bibliotece Ossolińskich we Wrocławiu.
Zamość i jego idealne koncepcja urbanistyczna
Pierwszym rozwiązaniem, które wcielono w życie, a które dziś stanowi o wyjątkowości Zamościa jest doskonale przemyślany i zachowany układ urbanistyczny. Najlepiej widać to z góry, ale i spacerując po starówce można podziwiać wprowadzony tu zamysł. A był on prosty i logiczny: centrum wyznaczał rynek o idealnych wymiarach 100×100 m, główną osią ulica Grodzka, a w poprzek odchodziły boczne ulice, przy których wytyczono boczne rynki Solny i Wodny.
Wszystko to było łatwe w rozplanowaniu, bowiem architekt nie musiał zwracać uwagi na istniejące budynki, czy układ urbanistyczny, bo ich po prostu nie było. Po prostu dostał czystą kartkę, na którą w całości, bez żadnych ograniczeń mógł przelać swoją koncepcję. Na szczęście nie cierpiał na brak weny twórczej i powstało coś na wskroś idealnego. W jego koncepcji był jeszcze pałac Zamojskich oraz fortyfikacje otaczające całe to założenie. Środek zaś wypełniono przepiękną, spójną zabudową.
Kolorowe ormiańskie kamienice
Do dziś zachwyca rozmachem, elegancją i subtelnym detalem. A także kolorami. Szczególnie stojące przy północnej pierzei rynku bajecznie kolorowe kamienice ormiańskie. Podobnie jak wiele budynków w Zamościu mają podcienia, które dają schronienie przed deszczem lub upałem, ale też dodają renesansowego, włoskiego sznytu. Poza kolorem charakteryzują się bogatą dekoracją i zamontowanymi na szczytach attykami. Ta strojność oczywiście wynikała z zamożności, a kupcy ormiańscy uchodzili za jednych za najbardziej obrotnych i do tego mających rozległe kontakty w krajach Wschodu, skąd sprowadzali cenne towary.
Muzeum Zamojskie
Detale z życia Ormian, ale także wiele innych ciekawostek związanych z codziennością mieszkańców Zamościa jak ich stroje, meble czy przedmioty domowe poznajemy w Muzeum Zamojskim, które mieści się w czterech pierwszych kamieniczkach. Warto tu zajrzeć nie tylko dla ciekawych eksponatów, ale także dla oryginalnych elementów dekoracyjnych wnętrz. Ponadto z muzeum można wynieść wiedzę o Ordynacji, kulturze i sztuce ludowej Zamojszczyzny, a także z dawnej historii tego regionu.
Kuchnie różnych kultur
Obecność Ormian nie była w Zamościu niczym przypadkowym. W duchu idei humanistycznych, ale także mając na uwadze interes ekonomiczny, Zamojski ściągał ludności różnych wyznań i różnych narodowości, m.in. Żydów, Greków, Włochów, a nawet Anglików. Dziś śladem po nich są piękne budowle, a także… kuchnia! I tak np. w kamienicy na rynku pod numerem 30 mieści się świetna restauracja Ormiańskie Piwnice, która serwuje gołąbki w liściach winogron, rozmaite chaczapuri, lamadzio, szaszłyki i kebaby z lawaszem. Brzmi dobrze, a smakuje jeszcze lepiej. I to w stylowych, XVII wnętrzach.
Ratusz i zamojski rynek, czyli elegancki salon miasta
Jest jednak coś co pozornie na rynku może się nie zgadzać. Mimo idealnego założenia, ratusz wcale nie zajmuje jego centralnego miejsca. Efektowna budowla z wysoką wieżą i paradnymi, dwutraktowymi schodami stoi cofnięta, przy pierzei północnej, jakby dawała widzom więcej miejsca na podziwianie swego piękna. W takiej lokalizacji był też ukryty przekaz Zamojskiego.
Siedziba rajców nie miała centralnego położenie, bo też nie miała centralnego znaczenia. Taka rola przypadała pałacowi, w którym rezydował właściciel miasta. Zamojski był tak pewny swej pozycji, że – jak chce legenda – zakazał granica hejnału z ratuszowej wierzy w stronę Krakowa i nielubianego króla Zygmunta III Wazy. Podobno właśnie w tym należy upatrywać wytłumaczenia, dlaczego do dziś zamojski hejnał rozbrzmiewa tylko w trzech kierunkach.
Ratusz to także projekt Bernarda Morando, który zaprojektował budynek ucieleśniający renesansowe, ale już w połowie XVII wieku okazał się on nieco za mały na potrzeby rozrastającej się administracji coraz większego miasta. Z tego powodu w latach 1639-51 dokonano jego znaczącej przebudowy. Efektowne wejście i wieża nakryta hełmem to z kolei efekt przebudowy dokonanej w latach 70. XVIII stulecia.
Pałac Zamojskich
Pałac Zamojskich stoi w zachodniej części Starego Miasta, zaledwie 150 metrów od rynku. Był jedną z pierwszych budowli Zamościa i za jego wygląd także odpowiadał główny architekt miasta Morando. Ten pałac jednak spłonął w następnym wieku i dziś stoi obiekt z XVII wieku, choć niestety jest obecnie mocno zaniedbany i potrzebuje remontu, by zaświecić dawnym blaskiem. Do takiego stanu przyczyni się sami Zamojscy, którzy po zbudowaniu pałacu w Klemensowie pod Szczebrzeszynem tam spędzali większość czasu, a ich zamojska rezydencja została przekształcona na szpital wojskowy. Stan taki utrzymał się do 1918 roku, kiedy wprowadził się tu sąd urzędujący w gmachu do dziś.
Zamojska katedra
Po sąsiedzku stoi zamojska katedra pod wezwaniem Zmartwychwstania Pańskiego i Św. Tomasza Apostoła, która wykorzystuje najlepsze pomyły renesansu: włoskiego i lokalnego, dzięki czemu znalazła się na bardzo malowniczym Szlaku Renesansu Lubelskiego. Jej jasne i przestronne wnętrze zachwyca spójnością, niezwykle dekoracyjnym sklepieniem kolebkowym oraz lunetami ponad główną nawą. Nie ma żadnej przesady w stwierdzeniu, że to piękno w najczystszej postaci.
Wzrok przyciąga także boczna kaplica Ordynacka, zwana kaplicą Zamojskich. Źródło nazwy wydaje się być oczywiste. Jej eleganckie, barokowe wnętrze zostało wykonane w 1635 roku, a skrywa płytę nagrobną samego Jana Zamojskiego, założyciela miasta, a także ordynata Tomasza Antoniego Zamojskiego. Wielu członków rodziny znalazło miejsce swojego ostatniego spoczynku w kryptach pod płytą świątyni, dlatego jest ona nie tylko cennym zabytkiem sakralnym, ale także swoistym mauzoleum.
Kościół Zwiastowania NMP
Piękną architekturą będącą miksem późnego manieryzmu i baroku kusi też kościół Zwiastowania NMP, jedna z ładniejszych i cenniejszych świątyń tej okolicy. Powstała pod koniec XVII wieku, a od czasów zaborów pełniła różne funkcje, włącznie z magazynem, siedzibą urzędu, kinem czy szkołą plastyczną. Pierwotni właściciele wrócili tu dopiero w 1993 roku.
Akademia Zamojska
Wierząc nie tylko w Boga, ale i w siłę nauki już w 1594 r. Zamojski założył Akademię Zamojską, która była trzecią najstarszą uczelnią w Polsce. Miała charakter świecki, choć realizowała program w duchu katolickim. Zorganizował ją Szymon Szymonowic, polski humanista i poeta, a w akcie fundacyjnym założyciel zapisał słynne motto: „Takie są rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”. Niestety placówka została zamknięta przez Austriaków po I rozbiorze Polski i swoją działalność wznowiła dopiero w… 2021 roku! To państwowa uczelnia, która kształci na kilka kierunkach.
Synagoga
W 1588 roku zgodę na pobyt w mieście otrzymali żydzi, którzy jeszcze w tym samym roku założyli swój kahał. Co ciekawe i rzadkie w Polsce, jako pierwsi pojawiali się Sefardyjczycy z Włoch i Półwyspu Iberyjskiego, a dopiero później „środkowoeuropejscy” Aszkenazyjczycy. Stworzyli bardzo silny ośrodek z synagogą i dwoma domami modlitwy, w którym rozwinęły się oświeceniowe idee Haskali, a później bardzo konserwatywnego i mistycznego chasydyzmu.
Żydzi byli także obrotnymi przedsiębiorcami, a wiele ich aktywności koncentrowało się w okolicach Rynku Solnego. To plac, który od założenia miasta służył celom handlowym, a najważniejszym towarem – co zresztą zdradza nazwa – była sól sprowadzana głównie z Drohobycza.
Po wiekach współtworzenia miasta, w czasie II wojny światowej oczywiście podzielili los swoich współwyznawców i trafili do komór gazowych obozów koncentracyjnych, głównie w Bełżcu. O kulturze wyznawców Mojżesza oraz ich dziejach na Zamojszczyźnie opowiada wystawa zaaranżowana w pięknej późnorenensansowej synagodze z attyką. Nie jest to jedyny ślad po zamojskich żydach. Podobnie jak w przypadku Ormian zostawili też sporo smakowitych dań, które dziś serwuje wiele tutejszych restauracji. A w kawiarni Mazagran można zjeść najpyszniejszą chałwę i wypić doskonałą kawę, a także zrobić smakowite zakupy na pamiątkę! Więcej o wydarzeniach w synagodze można przeczytać tutaj.
Stół szwedzki za murami
Z murami obronnymi Zamościa wiąże się pewna legenda. Chodzi o powstanie określenia „szwedzki stół”, którym w Polsce nazywa się restauracyjny bufet, z którego samodzielnie nakłada się na talerz wybrane potrawy lub produkty. Otóż w czasie wielkiej wojny zwanej „potopem”, król Karol Gustaw był niepokonany i co rusz podbijał jakąś polską twierdzę. Wciąż niezdobyte pozostawały jednak trzy: Gdańsk, Jasna Góra i Zamość.
I właśnie w Zamościu, Szwedzi uciekli się do pewnego podstępu: ogłosili, że skoro ich ostrzał nie przynosi pożądanego efektu, to oni się wycofają, ale uprzednio chcą spożyć z obrońcami pożegnalny posiłek. Najlepiej na murach miasta. Na szczęście Polacy przejrzeli fortel, i spodziewając się, że zapraszając wrogów na kolację już nigdy się ich nie pozbędą, wystawili stoły pełne doskonałego jedzenia i trunków… przed mury! Nie postawili przy nich żadnych ław czy krzeseł, tak aby biesiadnicy nie mogli się rozsiąść. Szczyt wyrafinowanej dyplomacji!
Mury obronne
Dziś w turystach Zamość na szczęście nie widzi żadnego zagrożenia i na przedpole murów ochoczo ich wpuszcza. Spacer wokół fortyfikacji pozwala w pełni doświadczyć ich dawnego rozmachu oraz podziwiać różne widoki na miasto. A ponieważ teren przy murach jest pięknym i zadbanym zieleńcem, w wielu miejscach można usiąść i delektując się widokami, delektować jakimiś przekąskami nawiązując do… szwedzkiego stołu zaserwowanego Szwedom w XVII w.
Przyjemne panoramy oferują też dwie nowe kładki, które przerzucono nad torami kolejowymi. Oczywiście fortyfikacje Zamościa to nie tylko atrakcja turystyczna, ale także wartościowy zabytek oddający ducha epoki, w której powstał. Budowę rozpoczął Morando, a po jego śmierci była kontynuowana przez Andreę dell’Aqua, inżynier wojskowy z Wenecji i w efekcie powstała forteca z siedmioma bastionami.
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski
Jeśli masz ochotę głębiej poznać ten region, to zachęcamy do sięgnięcia po naszą książkę, którą znajdziesz m.in. tutaj.