To nie była miłość od pierwszego wejrzenia. Polubienie Katowic zajęło nam sporo czasu. Jednak miasto sprzed prawie 20 lat gdy zaczynaliśmy dojeżdżać na studia, a miasto dzisiejsze pochodzą jakby z dwóch różnych światów. Z różnych epok. To jaka gigantyczna praca została wykonana zasługuje na wielkie uznanie. Dlatego dla szukających pomysłu na ciekawą weekendowa wycieczkę, nietuzinkowe atrakcje Katowic przychodzą z pomocą!
Dlatego zgodnie z hasłem reklamowym „Katowice. Dla odmiany!” proponujemy city-break w stolicy województwa śląskiego. Dla odmiany! Czas by Katowice raz na zawsze zerwały z wizerunkiem miasta, w którym „nie ma nic ciekawego”.
Miasto młode i dynamiczne!
Historia miasta jest krótka przez co może się ono wydawać nieciekawe. Jednak nic bardziej mylnego! Przez 150 lat wydarzyło się tu naprawdę wiele, a niemal każda epoka, ba, niemal każda dekada, przyniosła coś ciekawego w strukturze i architekturze. To dlatego zabytki i atrakcje Katowic naprawdę są bardzo mocno zróżnicowane.
Przed połową XIX wieku na tym terenie leżało kilka wiosek, które później stały się dzielnicami miasta. Dopiero gdy w 1841 roku przemysłowiec Franz von Winckler zakupił tu ziemię i przeniósł zarząd swych dóbr, a pięć lat później puszczono linię kolejową z Wrocławia do Mysłowic, okolica dostała wielkiego impulsu do rozwoju. I to takiego, że już w 1865 roku król pruski nadał Katowicom prawa miejskie. Później sprawy potoczyły się bardzo szybko.
Dziś Katowice wciąż utrzymują się na pozycji jednego z najsilniejszych ośrodków gospodarczych Polski, ale stawiają też na inne kwestie jak choćby ochrona zabytków poprzemysłowych i ich genialne wykorzystanie do nowych funkcji, czy organizacja coraz większej liczby wydarzeń kulturalnych. Miasto jest młode wiekiem, ale też młode duchem. Nie tkwi w przeszłości ale dynamicznie pcha na przód. Szanuje jednak swoją przeszłość i pieczołowicie dba o to, co w jego „śląskości” najlepsze!
1. Rynek – serce miasta!
Serce miasta bije oczywiście na rynku. Przez całe dekady przyjezdni nie mogli uwierzyć, że Katowice mają rynek. A jednak – jak każde porządne miasto mają! Choć, co oczywiste, wygląda on zupełnie inaczej niż przyzwyczajają do tego miejscowości o średniowiecznym rodowodzie. Wyróżnia go zarówno kształt, jak i zabudowa, która w większości pochodzi z drugiej połowy XX wieku. Jeden z wyjątków stanowi gmach Teatru Śląskiego im. S. Wyspiańskiego ukończony w 1907 roku. Placowi nie sposób przez to odmówić oryginalności!
Do tego niedawno przeszedł gruntowną metamorfozę stając się bardzo przyjemną wielkomiejską przestrzenią, gdzie nie brakuje kwiaciarek, knajpek, symbolicznego koryta rzeki, donic z palmami czy leżaków. A znienawidzone kiedyś Domy Handlowe „Skarbek” i „Zenit” oraz Dom Prasy Śląskiej (obecnie mieszczący część biur magistratu) stały się wręcz ikonami miasta i późnomodernistycznej architektury. Nawiasem mówiąc architektoniczne ikony to najważniejsze atrakcje Katowic.
Przed wojną rynek wyglądał nieco inaczej, ale po jej zakończeniu otwarto go w kierunku północnym (na ulicę Korfantego), co niestety spowodowało zatarcie jego granic. Niedawno próbowano naprawić ten błąd i postawiono pawilonik, jednak wyraźnie „coś poszło nie tak”. Budynek delikatnie mówiąc niezbyt pasuje do całości, a jego i tak wątpliwej urody nie poprawia jeszcze dach, który mógłby być zazielenionym tarasem, a jest zapchany urządzeniami technicznymi. Nie zapełnił także tej części rynku na tyle, by stała się bardziej przytulna. Wciąż jest tu za dużo wolnej przestrzeni, a człowiek jednak lepiej się czuje w ciaśniejszej zabudowie, niż na betonowej pustyni.
2. Śródmieście i studenckie życie
Okolice rynku to kilka ulic wytyczonych na przełomie XIX i XX wieku, w których dominuje tradycyjna dla tego okresu zabudowa w postaci neostylowych kamienic mieszczańskich. W coraz to nowszych barach i knajpach życie toczy się do późnego ranka. Przoduje w tym oczywiście kultowa ulica Mariacka,, która powinna służyć światu za wzorzec modelowego ożywienia przestrzeni miejskiej.
Pamiętamy ją bowiem jeszcze jako dość meliniarską, z szemranym towarzystwem i smutnym, szarym parkingiem. A dziś? Czasem trudno tu znaleźć wolny stolik. Zwłaszcza wieczorami, gdy oblegają ją rzesze studentów. Bo Katowice to także jeden z największych w Polsce ośrodków akademickich – działa tu m. in. Uniwersytet Śląski, Uniwersytet Ekonomiczny,Uniwersytet Medyczny, AWF, ASP, wydziały Politechniki Śląskiej i mnóstwo szkół prywatnych.
3. Spodek – ikona miasta
Oczywiście czegokolwiek Katowice by nie zbudowały to i tak ich ikoną pozostanie kultowy Spodek, czyli najsłynniejsza w Polsce hala widowiskowo-sportowa zbudowana w latach 1964-71. Nazwa oczywiście jest nieprzypadkowa a wynika z unikatowego kształtu obiektu. W świecie zasłynął również zdumiewającą, pionierską konstrukcją.
4. Strefa Kultury – nowe oblicze Katowic
Spodek zamyka (lub otwiera) zupełnie nową przestrzeń stworzoną w mieście niedawno i bez kozery nazwaną Strefą Kultury. Na zaniedbanym terenie pokopalnianym powstało Międzynarodowe Centrum Kultury, będące również świetnym punktem widokowym, siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia, której bryła pięknie się inspiruje tradycyjnym śląskim budownictwem z czerwonej cegły i wreszcie wisienka na torcie, czyli nowoczesne, częściowo „wpuszczone pod ziemię” Muzeum Śląskie. Placówka obok interesującej architektury oferuje również wystawę przybliżającą dzieje regionu, bardzo dobrą kolekcję polskiego malarstwa (od 1800 roku), oraz ekspozycję Centrum Scenografii Polskiej.
Coś jednak z wielkimi przestrzeniami w Katowicach jest nie w porządku. Budynki tutaj są zbyt oddalone od siebie, przez co ogromna przestrzeń między nimi jest niezdefiniowana i – zgrozo! – w dużej mierze zalana przez morze parkujących samochodów. Nie ma tu przytulności, nie ma knajpek, nie ma życia jak w centrum. Co więcej budynkom nadano tę samą funkcję, co oznacza, że ożywiają się tylko okresowo. Szkoda bo są naprawdę intrygujące i całe miejsce zasługuje na większą obecność mieszkańców. Tymczasem póki co wydaje się, że powtórzono stare błędy a urbanistyka jest tu przeterminowana o dobre 50 lat.
5. Nikiszowiec – miasto w mieście
Katowice doczekały się absolutnie niepowtarzalnej, jedynej w swoim rodzaju dzielnicy robotniczej, czyli Nikiszowca, swojsko nazywanego „Nikiszem”. Został zbudowany w latach 1908-1918 dla pracowników kopalni Giesche (ob. Wieczorek) według projektu słynnego w regionie duetu ówczesnych „starchitektów” – kuzynostwo Georga i Emila Zillmannów. Jest to bodaj jedyna na świecie kolonia robotnicza składająca się ze zwartej zabudowy w postaci kwartałów ceglanych kamienic z centrum w postaci rozległego placu z neobarokowym kościołem św. Anny.
Po latach zaniedbań i różnych problemów, także społecznych, dziś wyremontowana dzielnica jest jedną z głównych atrakcji turystycznych miasta. Strach jednak pomyśleć co z nią będzie za kilka lat – mamy nadzieję, że nie ziści się popularny w takich sytuacjach scenariusz: stopniowa gentryfikacja, wypychanie starych mieszkańców przez nowych, z zasobnym portfelem, utrata oryginalnego charakteru. Póki co jednak to jeśli chodzi o atrakcje Katowic, to wciąż punkt obowiązkowy i piękny symbol śląskiej kultury.
6. Katowicka moderna – powiew nowoczesności
Po podziale Górnego Śląska pomiędzy Polskę i Niemcy w 1921 roku Katowice znalazły się po polskiej stronie i przyjęły rolę stolicy autonomicznego województwa. To spowodowało wiele zmian, ale niesamowicie wpłynęło na rozwój miasta. Powstał cały szereg supernowoczesnych budynków użyteczności publicznej i mieszkaniowej, będących odpowiedzią na wyzwania czasów. Nie bez znaczenia była także nadgraniczna rywalizacja z Niemcami – każda ze stron, także poprzez architekturę, udowadniała swoją wyższość. Dziś, gdy dawne animozje odeszły w niepamięć, pozostała cała dzielnica wypełniona intrygującymi i eleganckimi budowlami, w tym wysoki na 62 m Drapacz Chmur.
To gigantyczne osiągnięcie niepodległej Polski, której ówczesna architektura wypracowała pewien styl i estetykę. Nie zmienia to jednak faktu, że było to państwo dla wybranych, co ewidentnie widać na przykładzie modernizmu. Architektura, która miała być dla mas i rozwiązać wiele jej problemów, stała się „towarem” dla najwyższych klas, luksusowym i bardzo drogim. No bo kogo było stać na ponad 100-150 metrowe mieszkania ze szklanymi ogrodami zimowymi?
7. Szopienice – (już nie) ołowiana dzielnica
Niezwykłą, w pewnym sensie przeklętą dzielnicą miasta były niegdyś Szopienice. Złą sławę zawdzięczała Hucie Metali Nieżelaznych, która przez dziesięciolecia była wielkim trucicielem miejscowej ludności, a na ołowicę – ciężką chorobę zawodową hutników – zapadały tu nawet małe dzieci. Dziś jedną z nielicznych pamiątek po tym zakładzie są zabudowania dawnej dyrekcji, zaprojektowane przez znanych z Nikiszowca Zillmannów, który stojąc samotnie w polu sprawia przygnębiające wrażenie. Jednak w innych miejscach także i Szopienice stawiają na rewitalizację, czego udanym przykładem jest dawny Browar Mokrskich, który dziś jest siedzibą wielu firm, a także walcownia cynku, dziś działająca jako Muzeum Hutnictwa Cynku. To atrakcje Katowic już dla dobrze znających miasto, ale warto poznać także i tę dzielnicę.
8. Park Kościuszki i Dolina Trzech Stawów – zielone atrakcje Katowic
Park Kościuszki to największy teren wypoczynkowo-rekreacyjny w granicach miasta. Jego początki sięgają końca XIX wieku. Dziś na spacerowiczów czeka kilka atrakcji m.in. drewniany kościółek św. Michała Archanioła z 1510 roku, przeniesiony tu w 1938 roku z wioski Syrynia czy 35-metrowa stalowa wieża spadochronowa. Dolina Trzech Stawów, swoją nazwę zawdzięczająca trzem zbiornikom wodnym, to natomiast teren zielony położony właściwie w samym centrum, a oferujący niemal wakacyjną atmosferę.
Często się śmiejemy, że gdybyśmy od mieszkańców innych części Polski za każde wypowiedziane przez nich po pierwszej wizycie na Górnym Śląsku zdanie „nie spodziewałem(łam) się, że u Was jest tak zielono!” dostawali, powiedzmy, 10 zł to mielibyśmy już uzbieraną niezłą sumkę. Tak, Górny Śląsk jest bardzo zielony, i nawet w przemysłowych miastach nie brakuje parków, skwerów a nawet sporych lasów. Tymczasem wciąż pokutuje stereotyp regionu z wulkaniczno-księżycowym krajobrazem.
9. Giszowiec – klimatyczna wioska w cieniu wielkiej płyty
Na początku XX wieku spółka Giesche rozpoczęła budowę nowatorskiej kolonii robotniczej w postaci osiedla inspirowanego ideą miasta-ogrodu. Jej projektantami również byli Georg i Emil Zillmannowie. W efekcie powstała wręcz idylliczna wioska zabudowana niewielkimi domami rodzinnymi z niewielkimi ogródkami. Niestety po II wojnie światowej zapadła decyzja o jego wyburzeniu i postawieniu w tym miejscu wieżowców z wielkiej płyty! Po batalii trwającej dekadę konserwatorowi udało się wpisać osiedle do rejestru zabytków, co przed dalszym wyburzeniem uchroniło około 30% starej zabudowy. O dramacie tych wydarzeń Kazimierz Kutz nakręcił przejmujący film „Paciorki jednego różańca”.
10. Kopalnia „Wujek”
Pozornie zakład jak każdy inny w regionie. Założona na przełomie XIX i XX wieku, po drugiej wojnie światowej wydobywała po kilkaset tysięcy ton rocznie, a w latach 70. osiągała rekordowy poziom 2-3 milionów ton każdego roku. Do historii przeszła jednak nie z powodu wydajności, ale brutalnej pacyfikacji strajkujących górników do jakiej doszło 16 grudnia 1981 roku. W jej efekcie od kul zginęło 9 osób, a 23 zostały ranne. I znów przywołajmy Kazimierza Kutza i jego film „Śmierć jak kromka chleba”. Dziś jest to nadal czynna kopalnia, a tragedię upamiętnia Pomnik poległych górników, zaś realia tych tragicznych wydarzeń przybliża Izba Pamięci.
Nasze książki:
Może zainteresują cie nasze publikacje o regionie wydane wraz z Domem Wydawniczym Księży Młyn z Łodzi. Więcej w dziale Nasze Ksiażki.
Gra planszowa „Śląscy Potetntaci”
Masz ochotę na rozrywkę połączoną z poznawaniem Górnego Śląska? Nasza gra planszowa „Śląscy Potentaci” wydana wspólnie z Domem Współpracy Polsko-Niemieckiej pozwoli zrealizować oba te cele! Niektóre miejsca opisane w tym artykule również się w niej znajdują!
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski