Vratislavia, Vratislav, Breslau, Wrocław – miasto o burzliwej i fascynującej historii, stolica Śląska i województwa dolnośląskiego, zagłębie fantastycznych zabytków. Ponieważ te topowe miejsca wszyscy doskonale znają, tym razem spróbujemy pokazać 10 mniej oczywistych obiektów, o których być może nie słyszeliście. Bo Wrocław naprawdę potrafi zaskoczyć, a prawdziwe skarby ukrywa nawet bardzo daleko od centrum.
1. Zamek w Leśnicy
W dzielnicy Leśnica, położonej aż 15 km na zachód od rynku i włączonej w granice miasta dopiero w 1928 roku, odkryliśmy nie lada cudo. Trafiliśmy tu w niedzielne wiosenne przedpołudnie, na głównej ulicy panowało jakby większe ożywienie. Mnóstwo ludzi, zwłaszcza rodzin z małymi dziećmi, zmierzało w stronę parku. Zaparkowaliśmy i ruszyliśmy w tę samą stronę. Mniej więcej wiedzieliśmy, czego się spodziewać, a jednak przepiękny pałac stojący za parkową bramą przyjemnie nas zaskoczył. Tym bardziej, że okazał się być siedzibą prężnie działającej placówki kulturalnej, co rusz organizującej ciekawe wydarzenia.
Obiekt, co prawda, raczej jest pałacem, jednak ze względu na jego historię sięgającą średniowiecza i rzeczywistej funkcji obronnej jaką wówczas pełnił, zwyczajowo mówi się o nim „zamek”. W okresie czeskim i austriackim (odpowiednio od 1335 i 1526 roku) posiadłość należała do różnych właścicieli, najczęściej bogatych Wrocławian. Oczywiście przechodziła wówczas rozmaite przebudowy o mniejszym lub większym zasięgu. Nie unikała też zniszczeń w wyniku toczących się tu wojen – czy to husyckich, czy to trzydziestoletniej. Najwięcej do dzisiejszego barokowego wyglądu budowli wnieśli… krzyżowcy, a dokładniej Krzyżowcy z Czerwoną Gwiazdą, którzy nabyli Leśnicę w 1733 roku. Nie zabawili tu jednak długo – gdy Śląsk po I wojnie śląskiej przypadł Prusom, także i Leśnica znów zmieniła właściciela.
To co nas bardzo zaskoczyło to fakt, że pałac nie został zniszczony w 1945 roku, a obie ręce dalibyśmy sobie uciąć, że podzielił losy reszty Wrocławia. Niemniej jednak jego późniejsza historia już nie była tak kolorowa. Opuszczony przez właścicieli ulegał stopniowej dewastacji, a jego wyposażenie wkrótce zostało rozszabrowane. Szansa na poprawę sytuacji pojawiła się w 1950 roku, ale niestety niewiele później wybuchł pożar, który strawił cały budynek.
Wydawało się, że w ten sposób dobiegają końca dzieje wspaniałego obiektu. A tu tymczasem zdarzyła się niespodzianka. Ówczesny konserwator zabytków nie zgodził się na rozbiórkę wypalonych ruin, ale zarządził odbudowę pałacu! I to z przeznaczeniem na placówkę kultury. Wkrótce pomysł stał się rzeczywistością i w 1963 roku Leśnica zyskała wspaniałą oprawę dla swojego domu kultury. Dziś natomiast mieści się tu tętniące życiem Centrum Kultury „Zamek”.
Adres: plac Świętojański 1
2. Kościół św. Anny w Praczach Odrzańskich
Pracze, podobnie jak Leśnica, przez wieki były osobną miejscowością, aż w 1928 roku zostały włączone w granice rozrastającej się metropolii. Co ciekawe, osada podobno miała służebny charakter wobec dworu w Leśnicy, a do obowiązków jej mieszkańców należało… pranie tamtejszej odzieży i innych tekstyliów. Wielowiekowa odrębność Praczy spowodowała, że i dziś sprawiają one wrażenie samodzielnej wioski. Warto tu zajrzeć dla dwóch obiektów.
Pierwszy z nich to kościół św. Anny, niezwykły zabytek śląskiej architektury protestanckiej, a także – jak chcą niektórzy historycy sztuki – zapowiedź rozwiązań architektonicznych, które zastosowane zostaną nieco później w kościołach Pokoju w Jaworze i Świdnicy. W istocie jest to miniatura tych świątyń, o blisko dekadę od nich młodsza. Wrocław obfituje w liczne zabytki sakralne europejskiej klasy więc trudno się przebić do ścisłej czołówki, ale jednak tej świątyni się to udaje.
Piękna konstrukcja z muru pruskiego nie pozwala nie zwrócić na niego uwagi. Niezwykłe jest również rozwiązanie kolorystyczne – belki nośne pomalowane są na głęboką czerwień, która kontrastuje z jasnymi, kremowymi wypełnieniami ścian. Wnętrze nie prezentuje się aż tak bogato, jak we wspomnianych Kościołach Pokoju, choć jest dosyć obszerne, salowe z emporami.
Stojąca dziś świątynia powstała w latach 1644-48, po tym jak jej poprzedniczka z połowy XVI w. została zniszczona w 1643 roku, w czasie wojny trzydziestoletniej. Gdy jednak po zakończeniu wojny nadal Austria sprawowała pieczę nad tymi terenami, po zaledwie sześciu latach kościół został przekazany katolikom. Protestanci powrócili na początku XVIII wieku, ale po 1945 roku obiekt znów znalazł się w rękach katolików.
Do całego kompleksu przynależy stojąca po przeciwnej stronie ulicy plebania utrzymana w takim samym stylu.
Adres: ulica Brodzka 163
3. Dawny przytułek dla ubogich w Praczach Odrzańskich
Drugie miejsce jest całkowicie odmienne. To zatopiony w majestatycznym starodrzewiu kompleks imponujących ceglanych budynków, którym nie sposób się nie zachwycić. Pierwszy raz trafiliśmy tu w jesienne, dość mgliste popołudnie kilkanaście lat temu, jeszcze przed remontem. Wrażenie trochę ponure, trochę magiczne, ale z pewnością piorunujące. Po raz kolejny przekroczyliśmy jego progi prawie dwa lata temu, w słoneczny wiosenny dzień, gdy większość elewacji lśniła już poremontową świeżością.
Zgodnie z protestancką etyką wspólnota otacza szczególną troską osoby niezaradne, chore, samotne, starsze. Z myślą o nich w centrum Wrocławia działał przytułek dla ubogich (przy ul. Łaciarskiej). W drugiej połowie XIX wieku okazał się jednak zbyt ciasny wobec czego postanowiono zbudować nowy. Inwestycja w podwrocławskich Praczach, wiosce otoczonej lasem, ruszyła w 1887 roku i wkrótce powstał złożony z 6 dwupiętrowych budynków na planach prostokąta Przytułek dla ubogich i nieuleczalnie chorych. W sumie schronienie mogło tu znaleźć około tysiąca osób. Kompleks był miejscem właściwie samowystarczalnym posiadającym nawet własne ujęcie wody i wieżę ciśnień.
W 1912 i 1913 roku przybyły kolejne dwa budynki, a w latach 20. XX wieku całość przekształcono w szpital i sanatorium przeciwgruźlicze. Kompleks zachwyca rozmachem i stanowi wyraz ówczesnych bardzo wielkomiejskich ambicji Wrocławia, a skala tych rozwiązań lokowała to miasto na równi z największymi ośrodkami Niemiec.
Po II wojnie światowej w efektownych budynkach mieściły się różne szkoły średnie: i zawodowe i technika. Gdy po 1989 roku okazało się, że fachowcy nie są potrzebni a w zamian zaczęto „produkować” specjalistów od zarządzania, marketingu, politologii itd. szkoły stopniowo zaczęto likwidować, aż w końcu ostatnią zamknięto w 2007 roku. Dziś to miejsce jest zajmowane przez Polski Ośrodek Rozwoju Technologii PORT .
Adres: ul. Stabłowicka 147
4. Stadion Olimpijski
Kolejny przykład wielkomiejskości przedwojennego Wrocławia to olbrzymi park, który przeznaczony jest na cele sportowe z głównym punktem w postaci Stadionu Olimpijskiego.
Wokół stadionu panowało zwyczajne ożywienie. Letnie popołudnie jak co dzień. Młodsi i starsi zmierzali na różne zajęcia sportowe, gdzieniegdzie słychać było pokrzykiwanie trenera. Atmosfera pewnie podobna do tej, jaka panowała tu 90 lat temu, gdy obiekt oddawano do użytku.
Projekt autorstwa Richarda Konwiarza powstał w latach 1924-25, ale do jego realizacji doszło dopiero w latach 1926-28, po czym w latach 1935-39 został rozbudowany. Szczęśliwie, choć w niemieckiej architekturze rozgościła się już na dobre estetyka narodowego socjalizmu, ten obiekt
ominął tępy wyraz siły państwa totalitarnego.
Oczywiście – wbrew nazwie – stadion nie był przeznaczony do rozgrywania na nim najważniejszych światowych zawodów, ale kilka istotnych imprez udało się tu zrealizować. Zasłynął jednak z innego powodu. Mianowicie jego projektant został nagrodzony brązowym medalem na Olimpijskim Konkursie Sztuki i Literatury Los Angeles’32 – była to piąta edycja prestiżowej rywalizacji artystów, jaka towarzyszyła Igrzyskom Olimpijskim i odbywała się w kilku kategoriach: architektura, literatura, muzyka, malarstwo i rzeźbiarstwo. Swoją drogą w malarstwie srebrny medal zdobyła wówczas Janina Konarska-Słonimska za drzeworyt „Narciarze”, a w rzeźbie złoty medal otrzymał Józef Klukowski za pracę „Wieńczenie zawodnika”.
Dziś stadion na Zalesiu jest wyremontowanym wielofunkcyjnym obiektem sportowym, na którym można rozgrywać rozmaite zawody m.in. żużlowe czy futbolu amerykańskiego. Jest unowocześniony, dobudowane jest zadaszenie jednej trybuny. Pierwotny trzon jednak pozostał i przebija z niego chłodny modernizm z klasycznymi proporcjami. W całym kompleksie na pewno wyróżnić należy charakterystyczną wieżę zegarową, a także główne wejście poprzedzone i podkreślone eliptyczną pergolą, co nawiązuje do znajdującej się całkiem niedaleko słynnej pergoli przy hali stulecia. Pergola ustawiona jest na skrzyżowaniu dwóch osi, które stanowią komunikację w całym kompleksie – są to proste zadrzewione aleje.
Adres: Aleja Ignacego Jana Paderewskiego 35
5. Schron przeciwlotniczy – Muzeum Współczesne
Przy placu Strzegomskim, niemal pośrodku ruchliwego skrzyżowania, stoi dość nieoczywista budowla. Jest to cylindryczny, wysoki na 25 m, żelbetowy… schron przeciwlotniczy; jeden z kilku jakie w latach 1940-42 powstały we Wrocławiu. Ich twórcą był znany już z projektu Stadionu Olimpijskiego Richard Konwiarz (oraz częściowo Max Berg, autor Hali Stulecia). Początkowo ich znaczenie militarne było raczej żadne – powstały w chwili gdy III Rzesza niepodzielnie królowała w całej Europie i wtedy stolicy Śląska mógł ewentualnie zagrozić jakiś niemrawy nalot aliancki. Co innego w 1945 roku. Gdy wraz z zimowym wiatrem ze wschodu, do miasta wdarła się też Armia Czerwona, schrony stały się ważnym punktem oporu w Festung Breslau.
Różne były losy bunkra po zakończeniu wojny, a od 2011 roku mieści się tu Muzeum Współczesne, prezentujące dokonania artystyczne przede wszystkim z drugiej połowy XX w. Uwagę zwraca wspaniały mural na fasadzie przedstawiający pracę Stanisława Dróżdża pt. „Klepsydra” z 1967 roku.
Adres: plac Strzegomski 2a
6. Lofty Nowa Papiernia
Co jak co, ale udane adaptacje budynków poprzemysłowych bardzo nas cieszą. I choć naszym liderem pod tym względem jest Łódź, to także i jedno miejsce we Wrocławiu zasługuje naszym zdaniem na wyjątkowe uznanie. Nazwa nieprzypadkowa bowiem nowe mieszkania rzeczywiście zostały urządzone w budynku XIX-wiecznej fabryki papieru i drukarni „Mechanische Papierwaren Fabrik” Richarda Chutscha, a po wojnie Wrocławskich Zakładów Wyrobów Papierowych. Oczywiście w czasach transformacji okazało się, że Polacy już nie potrzebują wrocławskich zeszytów, brulionów czy notatników. Nikomu nie opłacało się zainwestować w unowocześnienie fabryki więc zakłady stanęły, pracownicy dostali wypowiedzenie, budynki zaczęły niszczeć – można powiedzieć klasyka gatunku. Dopiero gdy piękne ceglane mury właściwie stanęły na granicy zużycia technicznego, zapadła tak potrzebna decyzja o ich odnowieniu i adaptacji do nowych celów.
Budynek nieco ukryty jest przed wścibskim oczami – aby się tu dostać trzeba wejść w podwórze przy ul. Kościuszki 142a. Z zewnątrz utrzymany jest industrialny charakter i tak też podobno jest w środku. Co więcej, jeśli wierzyć różnym doniesieniom, to przedsięwzięcie wpisuje się w szerszy program rewitalizacji skądinąd pięknego, ale mocno zaniedbanego Przedmieścia Oławskiego.
Adres: ulica Tadeusza Kościuszki 142A
7. Secesyjna kamienica przy ulicy Prusa 5
Położona już kawałek za ścisłym centrum, narożna kamienica (na styku z ulicą Świętokrzyską) może rywalizować o miano jednej z najpiękniejszych w całym mieście. Powstała w 1902 roku, na fali intensywnej ekspansji zabudowy kamienicznej w tej okolicy i reprezentuje to, co w secesji najlepsze. Jej projektant architekt Wilhelm Heller bez wątpienia wiedział co zrobić by zachwycić przechodniów. Po pierwsze efektowną fasadę poprowadził po „łagodnym” łuku, co sprawia, że obiekt wydaje się być niezwykle plastyczny. Co więcej, ozdobił ją trzema wyraźnie odznaczającymi się dwukondygnacyjnymi wykuszami. W miejscu czwartego, tak jakby rytm nakazywał, znajdują się dwa balkony, które tworzą asymetrię typową dla secesji.
Budynek jest pięciokondygnacyjny, przy czym parter przeznaczono na cele handlowo-usługowe. Wyższe piętra dekorują typowe dla secesji zdobienia z motywem roślinnym, natomiast pod samym gzymsem umieszczona została polichromia ze wschodzącym słońcem i wiciami bluszczu.
Choć po wojnie kamienica popadała w ruinę, na początku XXI wieku została wspaniale odremontowana, tak że dziś znów jest dumą tej okolicy.
Adres: ulica Bolesława Prusa 5
8. Ulica Psie Budy
Czy nazwa ulicy może bardziej oddawać jej charakter i przeszłość? Wydaje się, że nie. Skąd się zatem wzięła? Już od średniowiecza, mniej więcej od XVI wieku, mieszkali tu najubożsi mieszkańcy miasta. Tacy, których drewniane chałupy być może tylko niewiele różniły się od bud dla psów. Wiadomo, im dalej od rynku tym biedniej. A Psie Budy (zwane też kiedyś Psimi Domami, Dolnymi Domami i Tylnymi Domami) biegły tuż przy fosie wewnętrznej, po zewnętrznej stronie pierwszych murów miejskich (dziś na miejscu fosy biegnie szeroka ulica Kazimierza Wielkiego). W kolejnych wiekach warunki mieszkaniowe znacznie się poprawiły, a drewniane budynki zostały zastąpione murowanymi. Zaczęli się tu osiedlać zamożniejsi mieszczanie i kupcy. Gdyby jednak przetrwały w pierwotnej formie, a tylko zostałyby odpowiednio wyremontowane, z pewnością byłyby atrakcją porównywalną do Złotej Uliczki w Pradze.
Malowniczy zakątek Wrocławia to dziś zaledwie 150 metrowa uliczka będąca przedłużeniem ulicy Szajnochy. W XIX wieku ulica przeszła kolejną modernizację, a następną na przełomie lat 50. i 60. XX wieku, kiedy miasto podnoszono z ruin. Jest to jednak swego rodzaju atrapa i wariacja na temat architektury dawnego miasta, a nie rzeczywiste odtworzenie tego, co tu pierwotnie stało. Mimo to stanowi to przyjemniejsze rozwiązanie dla mieszkańców aniżeli budowanie późnomodernistycznych bloków na terenie starego miasta, tak jak to zrobiono m.in. przy placu Nowy Targ.
9. Ulica Miernicza
Zaniedbana, odrapana i (dziś już niesłusznie) okryta złą sławą. Serce wrocławskiego Trójkąta Bermudzkiego. A jednak niezwykła, piękna, intrygująca i wyjątkowo… filmowa. I nie ma to związku z działającą we Wrocławiu Wytwórnią Filmów Fabularnych, ale z faktem, że ulica Miernicza w ogóle nie ucierpiała w czasie wojny i przetrwała ją w niezmienionym stanie.
Dzięki swej wysokiej, zwartej zabudowie kamienicznej z przełomu XIX i XX wieku przypomina jak imponująco wyglądał Wrocław nim w 1945 roku stał się Festung Breslau. I choć trudno uwierzyć, że pośród wypalonego morza ruin przetrwała cała kompletna ulica zapełniona kamienicami czynszowymi, to tak właśnie jest. Idealnie zatem nadaje się do odgrywania różnych ról, przede wszystkim wojennego Berlina. I tak np. swoją ekipę filmową rozstawił tu Steven Spilberg kręcący „Most Szpiegów”, tu także kręcono zdjęcia do dramatu wojennego „Kobieta w Berlinie” Maxa Färberböcka, a nawet do tak egzotycznego przedsięwzięcia jak polsko-japoński film science-fiction „Avalon” z 2001 roku.
Jakimś cudem ulica wygląda jak scenografia filmowa. Trudno w to uwierzyć, ale poprowadzona pod lekkim kątem wydaje się nie mieć końca i tworzy wspaniałą perspektywę. Znacznie lepiej prezentuje się od strony Romualda Traugutta, kiedy jej przeciwległy koniec wpada na poprzeczną pierzeję ulicy Komuny Paryskiej. Jeśli jednak zrobimy kilka kroków w którąkolwiek ze stron, to klimat czynszowego śródmieścia momentalnie znika. Wokół panoszy się sporo pustych przestrzeni lub mało interesujących plomb wybudowanych już po wojnie. Tak więc ulica wygląda tak powalająco tylko w wąskim zakresie. Trudno sobie przy tym wyobrazić, że kiedyś całe gigantyczne śródmieście Wrocławia właśnie tak wyglądało.
10. Domek Romański/Dom Panien Trzebnickich
Czy da się połączyć gotyk z powojennym modernizmem? I to tak, żeby całość dobrze wyglądała? Okazuje się, że we Wrocławiu jest to możliwe! Domek Romański, stojący przy placu Biskupa Nankiera to odtworzona po wojnie budowla z początku XIII wieku, utrzymana w stylu gotyckim z kilkoma romańskimi detalami. Ponieważ przez wieki należał do sióstr cysterek z Trzebnicy zwyczajowo nazywa się go również „Domem Panien Trzebnickich”. Niestety spora jego część została zniszczona w 1945 roku, po czym po kilkunastu latach dokonano odkrywki archeologicznej w postaci fundamentów budynku.
W połowie lat 60. XX wieku obiekt częściowo odtworzono uzupełniając go o spore przeszklenia. Wewnątrz urządzono galerię fotografii, która dziś funkcjonuje jako „Galeria FOTO-GEN”. W kwietniu 2017 roku w fasadę budynku wmurowano, a następnie uroczyście odsłonięto, tablicę upamiętniającą cysterską fundację „Domu Panien Trzebnickich”.
Adres: plac Nankiera 8
Nasza książka:
Jeśli zainteresował Cie Wrocław to zapraszamy do zapoznania sie z naszą książką „Wrocław 99 Miejsc” wydanej nakładem wydawnictwa Księży Młyn.
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski