Jak sygnalizowaliśmy w I części artykułu, Przemyśl to idealny punkt na kilkudniowy wypad, także dlatego, że w jego okolicy znajdziemy co najmniej kilka niesamowicie interesujących miejsc. Od czego by tu zacząć? Palmę pierwszeństwa chyba należy przyznać zamkowi w Krasiczynie, ale o miejsce na podium ostro rywalizują jeszcze forty twierdzy Przemyśl, Arboretum w Bolestraszycach, oraz cerkwie w Chotyńcu i Posadzie Rybotyckiej. Okolice Przemyśla to moc atrakcji; zapraszamy.
Zamek w Krasiczynie
To bez wątpienia jedna z najpiękniejszych (a może i najpiękniejsza) rezydencja szlachecka w Polsce. Efektowna bryła z wymownym programem artystycznym, ciekawa historia obrazująca też zmienne dzieje naszego kraju i wreszcie piękny park, z którego można obserwować zamek z rozmaitych perspektyw.
Sięgnij też do naszej książki „Polska z pomysłem. Wioski i sielskiej zakątki”. Znajdziesz ją tutaj.
Forty twierdzy Przemyśl
Nie przepadamy za obiektami militarnymi oraz wszelkiej maści zabytkami związanymi z tematem wojny, ale jeśli na naszej trasie pojawia się coś o wyjątkowym znaczeniu, czy to z historycznego czy z architektonicznego punktu widzenia, to staramy się to odwiedzić i opisać. Tak też jest w przypadku twierdzy Przemyśl.
To olbrzymie założenie powstało chwilę przed upadkiem Monarchii Austro-Węgierskiej. Można powiedzieć, że był to jeden z krzyków rozpaczy Wiednia w obronie stopniowo rozpadającego się imperium, do czego ostatecznie doszło kilka dekad później.
Budowa tego umocnienia rozpoczęła się w latach 50. XIX wieku, gdy stosunki Austrii z Rosją uległy wyraźnemu pogorszeniu i trwała blisko 25 lat. Jej celem była ochrona Bramy Przemyskiej, którą wiódł szlak z Galicji na Węgry. Swoje znaczenie bojowe miała udowodnić dopiero w czasie I wojny światowej – w latach 1914 i 1915 twierdza była trzykrotnie oblegana. Składała się wówczas z 17 fortów głównych rozsianych na pierścieniu zewnętrznym o obwodzie 45 km (do tego dochodziło 21 fortów pierścienia wewnętrznego).
Przemyski garnizon w dniu wybuchu wojny liczył blisko 130 tys. osób, a więc wielokrotnie więcej niż ludność cywilna miasta. Dziś natomiast forty stanowią atrakcję turystyczną. Wytyczono między nimi szlak pieszy i całkiem wygodny szlak rowerowy (sprawdzony przez nas; przy okazji przekonaliśmy się, że my to naprawdę pochodzimy z płaskiego regionu Polski 😉 ). Tzw. Forteczna Trasa Rowerowa ma dwie pętle (północną i południową) a ich łączna długość to blisko 90 km. Ta długość może nieco zaskakiwać, ale wynika ona po prostu z faktu, że w ciągu tej trasy nie ma mostów i kładek przez San, dlatego trzeba zrobić pętlę po jednej stronie rzeki, wrócić do Przemyśla, przejechać przez most i kontynuować na drugim brzegu.
Arboretum w Bolestraszycach
Niespełna 9 km od Przemyśla leży wioska Bolestraszyce. Choć z atrakcjami przyrodniczymi idzie nam, mówiąc eufemistycznie, tak sobie, to jednak ta przestrzeń zrobiła na nas ogromne wrażenie. Pobyt tu to za każdym razem duża przyjemność. Tym bardziej, że natura elegancko przeplata się nam z ciekawą historią, a wśród bujnej zieleni odnajdujemy ciekawy zabytek.
Arboretum (od łacińskiego słowa „arbor” oznaczającego drzewo) czyli przestrzeń, w której uprawia się drzewa i krzewy w celach naukowych i hodowlanych zostało założone w 1975 roku. Obejmuje część dawnego majątku ziemskiego z zachowanym dworkiem, w którym dziś działa Muzeum Przyrodnicze.
Arboretum jest świetnie zorganizowane i pięknie urządzone, tak że spokojnie można tu zaplanować nawet kilka godzin i poświęcić je na intensywną obserwację przyrody, niespieszny spacer albo błogi odpoczynek na ławce.
Bardzo ciekawym miejscem tego wyjątkowego parku jest tzw. Ogród Sensualny, który obsadzono specjalnie wyselekcjonowanymi roślinami (np. ze względu na zapach lub fakturę listowia), które oddziałują na wszystkie zmysły człowieka – jest to szczególnie atrakcyjne dla osób niepełnosprawnych.
Godziny otwarcia i cennik znajdują się na stronie bolestraszyce.com.pl.
Cerkiew greckokatolicka w Chotyńcu
Chotyniec leży około 35 km na północny wschód od Przemyśla (drogami krajowymi 77 i 94). Choć to niewielka miejscowość odnalezienie cerkwi Narodzenia Przenajświętszej Bogarodzicy nie należy do najłatwiejszych. Trzeba skręcić „na czuja” w okolicy kościoła katolickiego, bo niestety nie wiedzie do niej żadne oznaczenie.
Pierwszy raz trafiliśmy tu kilka lat temu w jakiś dzień roboczy, tuż po tym, gdy obiekt wpisano na Listę Dziedzictwa UNESCO (wraz z innymi drewnianymi cerkwiami Polski i Ukrainy). Byliśmy więc bardzo, ale to bardzo, przejęci tym co obejrzymy. Trochę pobłądziliśmy po wiosce, aż w końcu wąską ścieżką podjechaliśmy pod świątynię malowniczo położoną na niewysokim wzniesieniu i otoczoną bujnym starodrzewiem.
Niestety musieliśmy obejść się smakiem bo cerkiew była zamknięta na cztery spusty. Nie udało nam się wejść nawet na ogrodzony płotem teren wokół budynku. Okazało się, że jest ona czynna tylko w niedzielę przed nabożeństwem. Nie pozostawało zatem nic innego jak obejść ją dookoła podziwiając tylko górną partię (tę wystającą znad płotu) i wrócić za jakiś czas, właśnie w niedzielę.
Tak też zrobiliśmy. Cerkiew jest naprawdę przepięknym i bardzo wartościowym obiektem, dlatego zależało nam żeby koniecznie podejść bliżej a następnie przekroczyć jej próg. Powstała w pierwszej połowie XVII wieku (najprawdopodobniej w 1615 roku, ale później była wielokrotnie przebudowywana) i szczęśliwie, mimo kruchego materiału, z którego jest zbudowana, przetrwała rozmaite zawieruchy dziejowe, włącznie z pierwszą i drugą wojną światową.
Pewien etap jej historii zakończył się w 1947 roku kiedy po wysiedleniach ludności greckokatolickiej została przekazana Kościołowi Katolickiemu. Nie służyła jednak wiernym zbyt długo ponieważ już w latach 80. została zamknięta z powodu złego stanu technicznego. Na szczęście w następnej dekadzie została zwrócona wiernym wyznania greckokatolickiego, którym udało się przeprowadzić jej remont.
Po przekroczeniu progu czujemy wyjątkową woń, specyficzną mieszaninę drewna i kadzidła. Naszą uwagę przyciąga przede wszystkim polichromia z lat 1735-72, a szczególnie pokryta nią południowa ściana, na której widnieje bardzo wymowny Sąd Ostateczny. Piękny jest również odrestaurowany XVII wieczny ikonostas.
Kalwaria Pacławska
Teraz kierujemy się na południowy – zachód od Przemyśla (wyjazd ulicą Juliusza Słowackiego, później skręt na zachód w Herburtowie). Po około 25 km docieramy do miejscowości Kalwaria Pacławska. Zgodnie z nazwą znajduje się tu bardzo ciekawy zabytek sakralny – na niewielkim wzniesieniu (nazwa „Pogórze” Przemyskie naprawdę mocno oddaje tutejsze ukształtowanie trenu) stoi sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej z kościołem pod dość nietypowym wezwaniem Znalezienia Krzyża Świętego.
Na kompleks, obok świątyni, składają się zabudowania klasztoru franciszkanów, dom pielgrzyma oraz oczywiście kalwaria, czyli zespół kaplic symbolizujących stacje Męki Pańskiej. W sumie na okolicznych wzgórzach postawiono 35 kaplic murowanych i 7 drewnianych, a długość Drogi Krzyżowej wynosi ponad 1,5 km.
Historia tego miejsca sięga połowy XVII wieku, kiedy to decyzję o budowie sanktuarium podjął ówczesny wojewoda podolski Andrzej Maksymilian Fredro. Usytuowanie jej w takim miejscu miało nawiązywać do krajobrazu Jerozolimy, przede wszystkim zaś Golgoty i Góry Oliwnej. Za czasów Fredry świątynia była jednak drewniana i dopiero wiek później, niejaki Szczepan Dwernicki, ufundował murowaną barokową świątynię, jaką znamy do dzisiaj.
Cerkiew w Posadzie Rybotyckiej
Jeszcze kilka kilometrów dalej trafiamy do kolejnej pięknej cerkwi, tym razem murowanej i noszącej wezwanie św. Onufrego. Zdaje się być ukryta jeszcze bardziej niż ta w Chotyńcu, wręcz zakamuflowana, tak by nikt tu nie trafił. I podobnie do świątyni w Chotyńcu malowniczo położona jest na niewielkim wzniesieniu, w otoczeniu drzew, nad doliną rzeki Wiar.
I teraz uwaga – jest to najstarsza zachowana świątynia obrządku wschodniego na terenie Polski! Co więcej jest to obiekt obronny! Powstała na przełomie XIV i XV wieku wraz z klasztorem bazylianów (z tego okresu pochodzi prezbiterium; reszta to budowla XV-wieczna, a kruchta powstała w XVI wieku). Wyróżnia się bardzo charakterystyczną bryłą, na którą składają się trzy połączone wieże (co odpowiada kolejnym etapom rozbudowy) nakryte czterospadowymi dachami. W ścianach znajdują się tylko wąskie otwory strzelnicze, a niegdyś otaczał ją także mur obronny.
Początkowo była to cerkiew prawosławna, natomiast w 1692 roku została przekazana grekokatolikom. Po II wojnie światowej z powodu ówczesnej sytuacji politycznej a także przesiedleń ludności została opuszczona i stopniowo ulegała zniszczeniu. Dopiero po 1989 roku Kurii Greckokatolickiej udało się odzyskać pieczę nad tym bezcennym obiektem. Niestety dostać się do środka nie jest tak łatwo (jeszcze trudniej niż w Chotyńcu, bo tu się nie odbywają żadne nabożeństwa) i najlepiej próbować skontaktować się z przemyską parafią, do której należy cerkiew.
Przemyśl – kierunek idealny
Przygotowując oba teksty na temat ziemi przemyskiej, utwierdziliśmy się w przekonaniu, że jest to znakomity kierunek na kilkudniowy wypad. I nie będzie przesadą jeśli powiemy, że każdy znajdzie tu coś dla siebie – miłośnicy miast i mieszczących się w nich zabytków (oraz muzeów, których w Przemyślu nie brakuje), osoby lubiące sielskie krajobrazy z malowniczymi świątyniami, wielbiciele
dłuższych i krótszych przejażdżek rowerowych, osoby zainteresowane historią i militariami czy wreszcie amatorzy przyrody. Nikt nie będzie się nudził!
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski