Zabytki i różnorodne atrakcje Wałbrzycha sprawiają, że jest to jedno z najciekawszych miast w Polsce, ale stereotypy robią swoje. Miasto zmaga się z nimi od lat i chyba powoli z tego starcia wychodzi obronną ręką. Podobnie jak ze starcia z różnymi problemami. A dlaczego warto tu przyjechać? Choćby dla naprawdę ładnego starego miasta z ratuszem niczym zamek, kilkoma znakomitymi świątyniami, których architektura potrafi wprawić w zdumienie, nietuzinkowym Muzeum Porcelany, znakomicie zrewitalizowaną… kopalnią, elegancką dzielnicą Nowe Miasto i oczywiście wspaniałym zamkiem Książ. To tylko niektóre powody, by spędzić weekend w Wałbrzychu.
Zrozumieć Wałbrzych
Być może dlatego, że jesteśmy z Górnego Śląska – regionu pokiereszowanego, poturbowanego i przygniecionego przez transformację i stereotypy – tak łatwo przychodzi nam zrozumienie Wałbrzycha. I ogromna czułość wobec niego. Zrozumienie tego, co przeszedł. Szacunek i podziw dla zmian, które regularnie tu zauważamy. Docenienie wysiłku, jaki wkłada w przeobrażenia najmniejszych nawet fragmentów. Tym bardziej, że uderzenie było naprawdę mocne i zadane bez ostrzeżenia. Niełatwo podnieść się po czymś takim! Dlatego jesteśmy tu bardzo często. I oczywiście nie będziemy koloryzować i udawać, że problemów już nie ma. Nadal w wielu miejscach są, nadal sporo obiektów wciąż wygląda kiepsko i potrzebuje remontu. ALE! Ile w tym mieście udało się zrobić! Ile można tu znaleźć fantastycznych perełek! W ilu miejscach po prostu całkowicie się zachwycić.
Więcej atrakcji Dolnego Śląska poznasz czytając nasz kolejny artykuł – kliknij tutaj.
Sinusoida zdarzeń
Wałbrzych, drugie co do wielkości miasto woj. dolnośląskiego, korzeniami sięga XII wieku, a od XVII stulecia zaczął się rozwijać jako ważny ośrodek gospodarczy – rozkwitło tkactwo oraz przemysł, przede wszystkim górnictwo węglowe, a także włókiennictwo, ceramika i szklarstwo. Wraz industrializacją postępował też proces przyspieszonej urbanizacji, a do miasta dołączano okoliczne wioski, które często zajmowały łagodne zalesione wzgórza. Dlatego dziś wymieniając atrakcje Wałbrzycha, koniecznie trzeba też wspomnieć o jego malowniczym położeniu, ponieważ czasem aż trudno uwierzyć, że w tak sielskim pejzażu znajdziemy tętniące życiem duże miasto. Prawdę mówiąc czasem – jadąc na przykład dwupasmówką – trudno w ogóle się zorientować, że przez nie przejeżdżamy.
Tutejsza historia to prawdziwa sinusoida. Najpierw czas rozkwitu opartego o przemysł, później załamanie się gospodarki i problemy społeczne a w końcu powolny proces podnoszenia się z upadku. To właśnie ta zapaść przyniosła miastu największe problemy i złą opinię. Jednocześnie przyglądając się procesom, jakie tu zaszły można wyciągnąć wiele wniosków na temat konsekwencji i kosztów społecznych nagłych rewolucji w gospodarce przeprowadzanych bez żadnego znieczulenia, a także odrobić lekcję z tego jak radzić sobie z gigantycznym kryzysem i tworzyć siebie na nowo.
Plac Magistracki i bajkowa siedziba magistratu
Zwiedzanie starego miasta zaczynamy od lekko pochyłego Placu Magistrackiego który pełni funkcję „drugiego rynku”. Został wytyczony w latach 50. XIX wieku, a jego główną dominantą jest bardzo ciekawy neogotycki ratusz, który zajmuje jedną całą pierzeję. Ma bardzo ciekawą bryłę najeżoną wieżyczkami, dzięki którym sprawia trochę „disnejowskie” wrażenie. W jego wnętrzu wisi tablica upamiętniające niecodzienne zaślubiny – w 1964 roku mając problemy z wynajęciem w wałbrzyskim hotelu pokoju dwuosobowego (ponieważ nie byli małżeństwem zgodnie z prawem mogli otrzymać tylko dwie „jedynki”), na spontaniczny ślub cywilny zdecydowali się znakomici legendarni muzycy Mira Kubasińska i Tadeusz Nalepa.
Miłośnicy architektury modernistycznej powinni odejść od ratusza ul. Słowackiego, gdzie po chwili w narożu z ul. Drohobycką ukaże się na ciekawy budynek Domu Towarowego „Chełmiec” z dwudziestolecia międzywojennego.
Rynek i piękne kamienice
Idziemy teraz na południe i po chwili docieramy do kolejnego miejskiego placu, tym razem właściwego rynku z kilkoma interesującymi wysokimi kamienicami i ośmioboczną fontanną pośrodku. Uwagę zwraca wielka kotwica kamienicy pod nr 23. znajdującej się na wschodniej pierzei rynku. Jak można się domyślić kamienica zwana jest „Pod Kotwicą”, a marynarski symbol znalazł się na jej szczycie jako znak handlowych zajęć jednego z jej dawnych właścicieli. Tuż obok, pod nr 22. stoi kamienica „Pod Trzema Różami”, a pod nr 9. „Pod Czterema Atlantami” w której mieści się dziś biblioteka.
Plac Kościelny i kościelne atrakcje Wałbrzycha
Za kamienicą z biblioteką wychodzi ul. 1 maja, która zaprowadzi na kolejny ładny plac, na którym natrafimy na niewielki kościółek Matki Boskiej Bolesnej. Jest on barokową, XVII-wieczną świątynią stojącą na miejscu wcześniejszej budowli sakralnej. Cały plac dominuje jednak wysoka i elegancka bryła kościoła ewangelickiego Zbawiciela z końca XVIII wieku. Za jej projektanta uważa się Carla Gotharda Langhansa, który do historii przeszedł jako autor berlińskiej Bramy Brandenburskiej. Największe wrażenie świątynia robi w środku. Po protestancku jest bardzo skromna, pomalowana na biało, urozmaicona aż dwoma poziomami empor, które dają niesamowity efekt przestrzenny a w przeszłości pozwalały maksymalizować przestrzeń użytkową. Dziś oczywiście społeczność ewangelicka jest bardzo mała, ale niegdyś stosunki religijne na Dolnym Śląsku wyglądały zupełnie inaczej.
Muzeum Porcelany i kunsztowne dzieła sztuki
Patery, filiżanki, spodeczki, sosjerki, wazy, wazony… Dziesiątki przedmiotów z porcelany, biskwitów (porcelana nieszkliwiona), kamionki, fajansu, majoliki, czy terakoty i to wytwarzane w całej Europie obejrzeć można w bardzo ciekawym Muzeum Porcelany, które sąsiaduje z kościołem ewangelickim. Jego kolekcja obejmuje ponad 10 tys. misternie wykonanych przedmiotów, które niejednokrotnie są prawdziwymi arcydziełami rzemiosła artystycznego. Przemierzając kolejne sale mamy szansę poznać mniejsze i większe dzieła, a także różne techniki ich wyrobu.
Nie ma w tym przypadku, ponieważ w przeszłości „białe złoto Wałbrzycha” było jedną z ważniejszych gałęzi gospodarki tego miasta, a jego renoma sięgała daleko poza Dolny Śląsk. Ponadto placówka oferuje ciekawe zbiory sztuki (m.in. prace Jerzego Dudy-Gracza, Jerzego Nowosielskiego czy Zbigniewa Franciszka Starowieyskiego). Wskazując więc na najbardziej niezwykłe atrakcje Wałbrzycha, ta placówka z pewnością zajmuje bardzo wysokie miejsce. Ciekawie prezentuje się także budynek, w którym znajduje się siedziba muzeum. To wybudowana w 1801 roku klasycystyczna rezydencja, należąca do kupieckiej rodziny Albertich, stąd też kompleks nazywany jest pałacem Albertich.
Kolegiata z wyjątkową akustyką
Najbardziej okazały sakralny zabytek Wałbrzycha – potężną neogotycką kolegiatę Najświętszej Marii Panny Bolesnej i św. Aniołów Stróżów – znajdziemy przy ul. Garbarskiej. Wielki ceglany moloch został zbudowany na przełomie XIX i XX wieku według projektu Alexisa Langera. Ze względu na dobrą akustykę oraz wysokiej klasy organy, w świątyni odbywają się niekiedy koncerty muzyki dawnej.
Kościół św. Józefa Oblubieńca, czyli skarb głęboko ukryty
Jeśli chodzi o inne sakralne atrakcje Wałbrzycha, to wprost nie wypada nie wspomnieć o rewelacyjnym kościele św. Józefa Oblubieńca w dzielnicy Sobięcin. Jego architektura jest zachwycająca, a mur pruski przywodzi na myśl znane nam ze Świdnicy czy Jawora Kościoły Pokoju. Jest jednak znacznie późniejszy, bo powstały na początku XX wieku i jest katolicki, a wrażenie robi tym większe, że jest zupełnie ukryty, jakby schowany przed światem (z ul. 1 maja trzeba skręcić w ul. św. Józefa Oblubieńca). Ciekawie prezentuje się także jego wnętrze, które najlepiej zobaczyć przed nabożeństwem.
Ten, który nie miał szczęścia
Niestety nie wszystkie zabytki i atrakcje Wałbrzycha miały szczęście. W tej okolicy znajdziemy przykład obiektu, który wydaje się być nie do uratowania. To dawny kościół ewangelicki, który powstał tuż przed I wojną światową i charakteryzuje się bardzo nowoczesną, wręcz modernistyczną architekturą. W latach 60. XX wieku pełnił funkcje gospodarcze, biurowe i magazynowe, a później został porzucony i osunął się na skraj ruiny. Na ten moment nie widać żadnej nadziei na poprawę jego sytuacji.
Zamek Czettrzizów w nowej funkcji
Przy ul. Zamkowej, zgodnie z jej nazwą, po lewej stronie stoi zamek Czettrzizów z pierwszej poł. XVII w., rozbudowany w późniejszym czasie o bardzo spójny z nim gmach, który dziś zajmuje Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa. Budynek szkoły przylega do parku, w którym znajdziemy dwie interesujące wille. Ta stojąca dalej na południe była w latach 1941-43 ostatnim domem księżnej Daisy von Pless z Książa. Wielka szkoda, że stoi dziś w tak złym stanie, bo jest niezwykle malownicza. Ale może jej smutny wygląd oddaje w pewnym stopniu melancholię dawnej lokatorki?
Dworzec kolejowy – obiekt, który reprezentuje nietypowe atrakcje Wałbrzycha
Jeśli ktoś jest fanem kolejnictwa, w tym także zabytkowych dworców kolejowych, nie może pominąć budynku stacji „Wałbrzych Miasto” przy ul. Armii Krajowej 26. Powstał w połowie XIX wieku i nosił nazwę „Altwasser” (Stary Zdrój) nawiązując do dzielnicy, która niegdyś była uzdrowiskiem. Oddany do użytku w 1853 r. obiekt zachwyca swoją bryłą, a dzięki charakterystycznej kopule wygląda jak pijalnia wód mineralnych. W ostatnich latach został starannie odrestaurowany, dzięki czemu udało się zachować unikatowy przykład architektury dworcowej.
Dwie dumy polskiej literatury
Opowiadając o Wałbrzychu nie sposób nie wspomnieć o dwóch wybitnych polskich literatkach. Joanna Bator urodziła się tu w 1968 roku. Choć z wykształcenia jest kulturoznawczynią, to od 2009 roku zajmuje się głównie pisaniem. Jej debiutancka powieść nosiła tytuł „Piaskowa Góra”, której akcja dzieje się w wałbrzyskiej dzielnicy o tej nazwie. W 2012 r.oku Bator wydała „Ciemno, prawie noc”, pozycję, za którą została uhonorowana Literacką Nagrodą „Nike”. Olga Tokarczuk (ur. 1962 r.) choć pochodzi spod Zielonej Góry, to jej związki z Dolnym Śląskiem są bardzo mocne. Z wykształcenia jest psychologiem, ale już pod koniec lat 70. zadebiutowała pierwszymi opowiadaniami.
Pierwszą powieść wydała w 1993 roku. Od tamtego czasu wydaje regularnie, a największą sławę i nagrody przyniosły jej utwory „Bieguni” oraz „Księgi Jakubowe”. W międzyczasie przez dekadę mieszkała w Wałbrzychu, gdzie pracowała w poradni zdrowia psychicznego (publikując też opowiadania w lokalnej prasie), a także prowadzi działalność kulturalną, m.in. od 2015 roku organizuje Festiwal Góry Literatury. Wśród bardzo licznych i prestiżowy nagród najcenniejszy jest Nobel w dziedzinie literatury przyznany za „wyobraźnię narracyjną, która z encyklopedyczną pasją reprezentuje przekraczanie granic jako formę życia”.
Stara Kopalnia i zupełnie nowa rola
Poznawanie przemysłowej historii miasta jest możliwe w Centrum Nauki i Sztuki Stara Kopalnia, które znajduje się na terenie nieczynnej kopalni „Julia” (choć zakład w swej historii nosił jeszcze kilka innych nazw). Budynki, które dziś zwiedzamy powstały w większości w latach 1867 – 1924 i dziś uznajemy za najbardziej nieszablonowe atrakcje Wałbrzycha, jakie można zwiedzić w tym mieście. Oczywiście, jesteśmy Górnoślązakami, więc pewnie wychodzi tu nasze „skrzywienie”, ale to zabytek naprawdę warty uwagi. Także z tego powodu, że pokazuje, jak traktować pozornie trudne i nieoczywiste dziedzictwo.
Zakład został zamknięty w 1996 roku i przez kilkanaście lat wydawało się, że jego los jest przesądzony. Na szczęście nie doszło do wyburzenia, ale podjęto decyzję o jego rewitalizacji i ofiarowaniu mu drugiego życia. Rewitalizacja i adaptacja tego miejsca zasługują na najwyższe uznanie i mogą służyć za przykład dla innych. Tym bardziej, że mowa o naprawdę potężnym kompleksie – dziś jest to obszar 4.5 hektara wypełniony budynkami, które w działającej kopalni są tzw. „powierzchnią”.
W niezwykły górniczy świat wprowadza przewodnik, często emerytowany pracownik kopalni, który zna swój dawny zakład pracy jak nikt inny. Przed nami wizyta w łaźni łańcuszkowej, nadszybiu szybu „Julia”, maszynowni, warsztatach wypełnionych mnóstwem urządzeń czy na wieży widokowej. Poza częścią działającą jako Muzeum Przemysłu i Techniki z doskonale zachowanym parkiem maszynowym, który pozwala choć trochę liznąć kultury technicznej, jest też Galeria Sztuki Współczesnej orz Centrum Ceramiki Unikatowej, a pozostała część to kawiarnia, pokoje gościnne, biura, sala konferencyjna itd.
Kulminacyjnym punktem zwiedzania jest natomiast podwójna maszynownia (szyb Julia jest bliźniaczy), gdzie znajdują się w pełni zachowane dwie elektryczne maszyny wyciągowe firmy Siemens wyprodukowane w 1911 roku, a także przetwornice prądu zmiennego na stały do każdej z nich.
Schronisko górskie w mieście
Najbardziej niezwykły widok na miasto ścieli się z Harcówki, która może sobie ze Starą Kopalnia podać rękę jeśli chodzi o kategorię nietuzinkowe miejsca czy atrakcje Wałbrzycha. Oto bowiem w środku miasta znajduje się schronisko PTTK, które znajdziemy w parku Sobieskiego na wysokości 500 metrów n.p.m. Można się tu wybrać na spacer połączony z obiadem albo na chwilę odpoczynku w czasie wędrówki po Górach Wałbrzyskich. Obiekt powstał w 1911 roku i reprezentuje lokalną, drewnianą architekturę. Po II wojnie światowej przekazano go harcerzom i stąd popularna i używana do dziś nazwa. Siedząc na tarasie schroniska na wyciągnięcie ręki mamy zabudowę starego miasta, wieże kościołów oraz szyby zakładów przemysłowych. A wszystko to w otoczeniu zalesionych wzniesień. Przy okazji warto pamiętać, że Wałbrzych może być niezłą bazą wypadową do wędrówek na Borową, Chełmiec czy Trójgarb.
Zamek Książ – atrakcje Wałbrzycha na cały dzień zwiedzania
Malbork, Wawel i Książ. Tak przedstawia się podium zamków na terenie Polski pod względem wielkości. Równie imponujący, co rozmiar gmaszyska, jest także czas jego budowy – pierwsza część powstała pod koniec XIII wieku, a ostatnia ‒ na początku XX stulecia. Do tego wspomnijmy jeszcze o nietuzinkowej księżnej Daisy von Pless oraz wspaniałym położeniu na skale wyrastającej ponad gęsty las. Książ to jednak nie tylko zamek, ale cały zespół atrakcji – na ich poznawanie potrzeba co najmniej kilku godzin, a najlepiej całego dnia. Można wybrać tylko najciekawsze punkty lub skrupulatnie zwiedzić wszystko.
Mauzoleum Hochbergów
Po wyjściu z parkingu napotkamy ozdobną i monumentalną bramę, która będzie pierwszym zwiastunem niezwykłości, jakie na nas czekają w Książu. Zaraz za nią, po prawej stronie na lekkim wzniesieniu znajduje się mauzoleum rodzinne w formie okazałej kaplicy. Powstało w 1734 roku jako letni pawilon i dopiero w 1883 roku zostało przekształcone w kryptę grobową. Spoczęła w niej także Daisy, ale niestety w 1945 roku jej grób został sprofanowany przez czerwonoarmistów, a ocalałe szczątki ukryte gdzieś przez służbę i do dziś nie odnalezione.
Punkt widokowy
Za mauzoleum od asfaltowej drogi prowadzącej do zamku odejdzie w lewo udeptana ścieżka (oznaczona drogowskazem) prowadząca na punkt widokowy, skąd najpiękniej widać zamek. Ta pocztówkowa panorama po prostu zachwyca i trudno oderwać od niej wzrok. To zachwycające miejsce znajduje się na terenie rozległego parku, jaki otacza wielkie założenie zamkowe. Można tu spędzić długie minuty oddając się przyjemnemu spacerowi. Szczególnie ładna ścieżka wiedzie nad rzeką Pełcznicą, a miłym uzupełnieniem zwiedzania zamku głównego jest wizyta w ruinach Starego Książa.
Zamek Książ
Budowniczym zamku był książę świdnicko-jaworski Bolko I Surowy, który uczynił z niego swoją rezydencję. Później kilkakrotnie zmieniał właściciela, aż w 1509 roku stał się własnością rodziny Hochberg. W swej historii był przebudowywany i stopniowo tracił znaczenie militarne na rzecz reprezentacyjnego, oddającego status coraz bardziej bogacących się właścicieli, którzy w 1855 roku otrzymali tytuł książęcy. Dzisiejszy wygląd zamek zyskał na początku XX w. Książę Jan Henryk XV zlecił stworzenie eklektycznej bryły z dwiema charakterystycznymi cylindrycznymi wieżami w fasadzie oraz nakrycie wieży głównej neorenesansowym hełmem.
Opustoszały (i odtwarzany) Książ
Mnóstwo wieloletnich starań Hochbergów i ich poprzedników poszło na marne wraz z nadejściem II wojny światowej. Zamek został bowiem w 1939 roku przejęty przez nazistów, którzy wykorzystywali go do swoich militarno-strategicznych celów. Większość jego wyposażenia utracono wtedy bezpowrotnie. Sytuacji nie poprawił także przemarsz żołnierzy radzieckich idących na zachód w 1945 roku. Dlatego wszyscy odwiedzający zamek jeszcze kilkanaście lat temu zachodzili w głowę, dlaczego takie gmaszysko jest puste w środku. Na szczęście obecnie trwają sukcesywne prace nad zapełnieniem pokoi autentycznymi meblami z epoki. Spacerując po zamku, można na moment zajrzeć do świata, w którym na co dzień żyli Hochbergowie i przyjrzeć się jak wyglądała rzeczywistość jednych z najbogatszych ludzi w Niemczech.
Sala Maksymiliana
Najpiękniejszą i najbardziej zdumiewającą salą zamku Książ jest dwukondygnacyjna Sala Maksymiliana, nazwana tak na cześć swojego twórcy Konrada Ernsta Maksymiliana von Hochberga, za czasów którego wzniesiono także barokowe skrzydło zamku. Sala ma powierzchnię aż 120 m² i stanowi jeden z najpiękniejszych przykładów baroku na Śląsku. Malowidła, rzeźby, lustra, a przede wszystkim dwa kominki z czarnego włoskiego marmuru czynią to pomieszczenie niezwykłym.
Tarasy
Książ zachwyca nie tylko w środku, ale także na zewnątrz. Zamek otaczają tarasy położone na 12 poziomach, a ich łączna powierzchnia to aż 2 ha; schodzi się do nich z głównego dziedzińca w lewo (patrząc na wprost na zamek). Powstały w XVII wieku, ale dzisiejszy kształt zawdzięczają kochającej kwiaty Daisy. Ogrody są czynne od kwietnia do września, wtedy gdy przypada czas kwitnienia roślin. Zimą zaś, od listopada do marca, tarasy zamieniają się w bajeczne „Ogrody Światła”. Dzieje się wówczas magia nie do opisania!
Stajnie – Stado Ogierów
Rodzina Hochbergów lubowała się w koniach. Dlatego też w latach 20. XIX wieku z myślą o nich powstał cały kompleks – stajnie, wozownia i przepiękna kryta ujeżdżalnia ze sklepieniem z drzewa modrzewiowego, do wykonania którego podobno nie użyto żadnego gwoździa. Dziś nadal hoduje się tu ogiery (i w mniejszym stopniu klacze) rasy śląskiej i organizuje różne imprezy z ich udziałem.
Palmiarnia
Z pomysłem założenia palmiarni Hochbergowie nosili się już pod koniec XIX wieku, ale dopiero w latach 1908‒11 (czasem podaje się daty 1911‒14) książę Jan Henryk XV zlecił budowę tego „ogrodu zimowego”, po czym ofiarował go małżonce. Nie ma co ukrywać – ekskluzywny dar był dość kosztowny i uszczuplił budżet księcia o 7 mln marek w złocie. Trudno się jednak dziwić takiej sumie, skoro z Włoch przyjechało aż siedem wagonów wypełnionych specjalnym tufem wulkanicznym spod Etny. Centralnym obiektem została 15-metrowa awangardowa konstrukcja ze stali i szkła. Do niej dobudowano jednokondygnacyjne oranżerie.
Do palmiarni oddalonej od zamku o 2,5 km można dojść około półgodzinnym spacerem lub podjechać samochodem (parking jest jednak niewielki i płatny). Od zamku Książ prowadzą kwadratowe biało-czerwone znaki szlaki spacerowego.
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski
Może Cię zainteresuje jeszcze: