Francja bez wątpienia ma kilka swoich ikon architektoniczno-turystycznych. To są takie miejsca, które każdy zna, każdy kojarzy, każdy marzy by je odwiedzić. Wieża Eiffla i katedra Notre-Dame w Paryżu, to wiadomo, Mont Saint-Michele, Lazurowe Wybrzeże, może jeszcze Lourdes czy Awinion. I oczywiście przepiękne zamki nad Loarą. Wśród tych ostatnich numerem jeden jest zdecydowanie zamek Chambord, perła całej doliny, którego zwiedzanie przysparza niesamowitych emocji. Jest to archetypiczna, niezwykle majestatyczna, jedna z najpiękniejszych budowli świata.
Droga do…
Podczas ostatniego pobytu we Francji, kiedy wreszcie realizowaliśmy upragniony plan zwiedzenia najważniejszych gotyckich katedr wokół Paryża, trochę zboczyliśmy z wytyczonego szlaku i zajechaliśmy do zamku Chambord. Szczerze mówiąc do tego momentu wydawało nam się, że zachwyty nad Doliną Loary są trochę przesadzone. Że owszem, jest tam bardzo pięknie, ale nie aż tak, jak się o tym mówi. Zdjęcia, co prawda, nie pozostawiały złudzeń, ale wiadomo – nigdy nie wolno ufać fotografom.
Nie w tym wypadku! To co ukazało się naszym oczom zdecydowanie przeszło wszelkie oczekiwania. Choć początkowo nic nie zapowiadało takiego uderzenia. Ot po prostu zjechaliśmy z autostrady i dalej – jadąc przepisowo, dokładnie 50 km/h na godzinę (i ani pół więcej; komu raz błysnął francuski fotoradar ten wie o co chodzi…) – przemierzaliśmy kolejne wioski. Okolica o urodzie raczej nienachalnej. Pola, domy, gospodarstwa rolne. Nic nadzwyczajnego.
Od pewnego momentu zaczął nam towarzyszyć kamienny płot. Jak się później okazało był to fragment liczącego aż 33 kilometry ogrodzenia terenu zamku! Cała posiadłość liczy prawie 5.5 tysiąca hektarów (jeszcze raz: pięć i pół tysiąca hektarów!!!). Wciąż jednak nie działo się nic ciekawego. Po chwili jednak zorientowaliśmy się, że ewidentnie wjechaliśmy już na teren poszukiwanego obiektu ponieważ i po prawej i po lewej stronie ciągnęły się parkingi. Był wrzesień więc były puste, ale co tu się dzieje w sierpniu?
Naprawdę wielkie zdziwienie
I nagle jest! Wyłonił się znienacka, po lewej stronie. Bez żadnego ostrzeżenia. Powalające piękno w czystej postaci. Bryła nieporównywalna z niczym innym. Majestatycznie dominujący nad całą okolicą. Kadr jak z najpiękniejszej fotografii.
Nie bez przyczyny uważa się go za jeden z najważniejszych obiektów renesansu w Europie (a właściwie manieryzmu, który był ostatnią fazą renesansu). Pojawia się na dziesiątkach widokówek, folderów, reprodukcji. Jest też gwiazdą drugiego planu w kilku reklamach, szczególnie luksusowych limuzyn dodając im blasku i prestiżu. Być może niektórzy zarzucą mu balansowanie na granicy dobrego smaku. I być może będą mieć nieco racji. Tylko, że to nie jest jedna z neostylowych zabawek Ludwika II (zwanego Szalonym) w Bawarii, gdzie faktycznie mamy do czynienia z ocieraniem się o kicz. Tutaj mamy najbardziej efektowną realizację swoich czasów i panującego wówczas stylu! Te walory zostały nawet docenione przez UNESCO i w 1981 roku zamek został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa.
Pokaz siły i znaczenia
Budowa zamku, a właściwie już pałacu, rozpoczęła się w 1519 roku i trwała równo cztery dekady. Epoka gotyku i zamków obronnych minęła już jakiś czas temu, a mimo to obiekt ten nawiązuje do najlepszych średniowiecznych francuskich realizacji tego typu. Faktycznie jednak jego funkcja obronna nie była już tak istotna – liczyła się raczej reprezentacyjność godna największych władców. Bo zleceniodawca Franciszek I Walezjusz, a później jego syn i kontynuator budowy Henryk II (a zarazem też ojciec Henryka Walezego, pierwszego elekcyjnego króla Polski) byli pierwszoplanowymi postaciami sceny politycznej ówczesnej Europy.
Zamek został wybudowany jako… pałacyk myśliwski, na miejscu wyburzonej warowni. Tutaj też królowie przyjmowali ważnych gości, m.in. ich wielkiego rywala i konkurenta cesarza Karola V, co raczej było pokazówką w stylu „Zobacz! Nas też stać na takie rzeczy!”.
Imponująca budowla tylko od przodu
Zamek zbudowany jest na planie prostokąta, w którego rogach stoją masywne wieże o średnicy 20 m. Od tyłu, czyli od strony południowo-wschodniej, jest to właściwie parterowy budynek, a dwie baszty są w tym wypadku właściwie parterowymi aneksami.
Centralnym punktem założenia jest tzw. donżon na planie kwadratu, również w narożach wzmocniony wieżami, który wtapia się w długą na 128 metrów fasadę główną (czyli jeden z dłuższych boków prostokąta).
Najpiękniej i najbardziej majestatycznie prezentuje się od strony północno-zachodniej, natomiast patrząc na niego od tylnej elewacji, lub co gorsza z boku, ma się wrażenie, że został tak zbudowany by powalać na kolana tylko z tej jednej strony, z której jest zawsze fotografowany (lub niegdyś malowany). Tutaj też wykopany został kanał, którego głównym zadaniem jest odbijanie w lustrze swej wody imponującej bryły zamku.
Ideał czy nie?
Zamek zdaje się być niebywale wręcz harmonijny, a jego bryły doskonale dobrane – średnice baszt do wysokości dachów, poziomy poszczególnych partii murów, a także narastające zwieńczenia wszystkich ozdobnych kominów, które piętrzą się do centralnego, najwyższego punktu, jakim jest latarnia schodów.
Gdyby jednak przyjrzeć się mu dokładniej, okazałoby się, że to zupełna nieprawda! Lewe skrzydło, pomiędzy środkową a zewnętrzną basztą jest bowiem krótsze niż prawe i ma tylko pięć osi (a nie siedem jak to prawe). A mimo to, w ogóle nie czuć tej asymetrii. Wszystko to sprawia, że obok tego widoku nie można przejść obojętnie. I to nie tylko frankofile, albo miłośnicy architektury, ale każdy, dosłownie każdy, totalnie się w nim zakocha.
Schody, jakich świat nie widział
Po wejściu do środka czuje się przyjemny chłód kamiennych, surowych ścian. Jednak nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, że główną atrakcją tej wyjątkowej budowli jest jej … klatka schodowa! Stanowi ona kręgosłup, wokół którego zbudowano ten zamek. I można by spytać – cóż w tym niezwykłego? Odpowiedź jest bardzo prosta i skomplikowana zarazem.
Część centralna budynku podzielona jest wewnątrz na krzyż dwoma korytarzami, na przecięciu których znajduje się to cudo inżynierii. Schody w jej wnętrzu, zbudowane jako dwie spirale, zawieszone jedne nad drugimi, niczym wstążki zawijają się wokół własnej osi, prowadząc przez wszystkie kondygnacje, aż do samego dachu. Ich zwieńczenie natomiast przybiera formę „tempietto”, czyli małej świątynki.
Podręczniki do architektury twierdzą, że spirala była jednym z ulubionych przez manierystów elementów dekoracyjnych, który miał symbolizować „względność i cykliczne stawanie się”. Oprócz formy niebywała wydaje się także obróbka budulca, z którego klatka została wykonana. Aż trudno uwierzyć, że obróbka kamienia może osiągnąć aż tak mistrzowski poziom. I właściwie dopóki się tego nie zobaczy na własne oczy, to trudno uwierzyć, że można takie cuda wykonać z tak twardego materiału.
Donżon dzieli wewnętrzne dziedzińce. W narożach każdego znajduje się mniejsza ale równie efektowna klatka schodowa ze spiralnymi schodami.
Apartamenty
Wspomniany wcześniej krzyż korytarzy dzieli każde piętro na cztery strefy. Spośród aż 440 komnat, którymi w sumie dysponuje zamek, tylko kilka prezentuje wyposażenie. Możemy więc obejrzeć królewskie apartamenty czy pomieszczenia gospodarcze. Nie pochodzą one jednak z czasów budowy zamku, ale jego późniejszych przebudów, przez co sprawiają wrażenie braku spójności z murami budowli. Warto jednak zwrócić uwagę na sklepienia korytarzy drugiego piętra, które pokryte są efektownymi kasetonami. Mimo, że są one kamienne to przypominają robotę snycerską.
W skrzydle zachodnim znajduje się jeszcze dobudowana później kaplica zaprojektowana przez Julesa Hardouina-Mansarta, nadwornego architekta Ludwika XIV.
Tarasy
Zupełnie niecodziennym przeżyciem jest spacer po dachu pałacu, którego trasa prowadzi pomiędzy dziesiątkami wieżyczek, sterczyn, pinakli i innych dekoracji. Dopiero na tym poziomie widać ich prawdziwy rozmiar, przez co mieliśmy wrażenie, że snujemy się po zakamarkach jakiegoś miasteczka.
Polski akcent
Dzieje pałacu to różne mniejsze i większe ciekawostki. Jedną z nich jest na pewno fakt, że w latach 1725-33 po opuszczeniu Polski mieszkał tutaj król Stanisław Leszczyński, teść króla Francji Ludwika XV.
Po wygnaniu z Polski i przegranej wojnie o sukcesję w naszym kraju z nadania króla francuskiego został władcą Księstwa Lotaryngii. W okresie swojego panowania przyczynił się do rozwoju tych ziem, a także ich stolicy Nancy, za co wdzięczni mieszkańcy w 1831 roku, a więc w 65 rocznicę śmierci, wystawili mu nawet pomnik na głównym placu miasta, noszącym zresztą jego imię. W jednej z sal zamku Chambord wisi jego portret.
Oczekiwania a rzeczywistość…
Są takie miejsca, które wielokrotnie powiela się na rozmaitych widokówkach czy folderach. Z powodu tej wszechobecności narastają wobec nich gigantyczne oczekiwania, których w rzeczywistości nie są w stanie spełnić – na żywo nie wyglądają tak pięknie jak się uważa, a do tego zalewa je tłum ludzi, przez co tracą czar i urok. Z zamkiem Chambord z pewnością tak nie jest. Zachwycił nas nawet bardziej niż się tego spodziewaliśmy, a wymagania mieliśmy naprawdę wygórowane.
Informacje praktyczne:
Do zamku można dojechać samochodem z Paryża autostradą A10 w kierunku Bordeaux, zjazd na Mer (nr 16) lub Blois (nr 17). Podróż nie powinna zająć więcej niż 2 godz. We Francji opłaty autostradowe uiszcza się na bramkach. Parkingi przy zamku są płatne: samochód 4 EUR, kamper 11 EUR za cały dzień. Można się tu również dostać pociągiem – należy wsiąść na dworcu Austerlitz w Paryżu i wysiąść w Blois (przejazd około 1.5 godz.), a następnie przejechać autobusem kursującym między Blois a Chambord (tylko od maja do listopada).
Centrum informacji i kasy biletowe znajdują się między parkingami a zamkiem. Na miejscu dostępne są broszury i audioprzewodniki w języku polskim. Zamek można zwiedzać przez cały rok za wyjątkiem I dnia Świąt Bożego Narodzenia oraz Nowego Roku; czynne IV-X 9.00-18.00, XI-III 10.00-17.00. Ostatnie wejście jest możliwe pół godziny przed zamknięciem. Normalny bilet wstępu kosztuje 11 EUR, natomiast ulgowy 9 EUR.
W sezonie wiosenno-letnim można wypożyczyć sobie łódkę albo rower. Na terenie zamku i ogrodów można też usiąść na kawę i coś zjeść.
Więcej informacji praktycznych na stronie: zamek Chambord (en)
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski
Poszukali i go mieli i po szedł i po patrzeli że da tobie i postawi go od nowa co zamek taki że tam będzie potem że powiedzą że majątek !