Blagaj, czyli jeden z obowiązkowych punktów zwiedzania Hercegowiny, około 10 km w kierunku południowo-wschodnim od Mostaru. Na przyjezdnych czeka tu wyjątkowy klasztor derwiszów (w języku bośniackim określany jako „tekija”) a także majestatyczne wywierzysko rzeki Buna. Jest to miejsce, w którym natura spotyka się z kulturą, a od niedawna także spokój z totalnym chaosem, doznania wręcz mistyczne z zalewającą wszystko komercją.
Nasz pierwszy raz
Kiedyś było tu zupełnie inaczej. Całkiem niedawno do Blagaja nie docierał naprawdę nikt! My pojawiliśmy się tu pewnego wiosennego dnia kilkanaście lat temu, bodaj w czasie drugiej wizyty w Bośni i Hercegowinie. Byliśmy całkiem sami. Nie działała żadna kawiarnia ani restauracja. Przysłowiowa cisza i spokój, które mącił tylko szum wody. Idealne miejsce na wyciszenie i spokojny odpoczynek. Tym bardziej, że klasztor wyjątkowo temu sprzyjał.
Blagaj dziś – hit hercegowińskiej oferty turystycznej
Dziś jest tu zupełnie inaczej. Dość skuteczna promocja hercegowińskich atrakcji turystycznych spowodowała, że w Blagaju, prowincjonalnym miasteczku, otwarto kilka lokali szczelnie wypełnionych zagranicznymi gośćmi. I dobrze, bo miejscowi zasługują na prawo do zarobku (o co w BiH wciąż bardzo trudno), ale z drugiej strony utracone zostało niepowtarzalne piękno tego miejsca i jakaś trudna do wytłumaczenia mistyka.
Najpierw natura
Nie wiadomo czym zachwycić się w pierwszej kolejności. Zacznijmy więc od cudu natury. A przyroda oferuje tu coś prawdę oszałamiającego – nagle i zupełnie niespodziewanie z otworu skalnego wypływa masa szmaragdowej wody. Przy czym nie jest to jakiś zwykły strumyczek, ale żywioł osiągający dziką siłę aż 43 tysięcy litrów na sekundę! To rzeka Buna, która po 9 km wpadnie do Neretwy. Nim jednak w ogóle pojawi się na powierzchni ziemi z tym nieprawdopodobnym impetem, to przez 19 km płynie w hercegowińskich skałach krasowych, po czym wypływa z głębokiej groty jako jedno z najsilniejszych źródeł w Europie.
Klasztor derwiszów
Tuż przy źródle, u podnóża skały, wznosi się malowniczo położony klasztor derwiszów – tekija, który powstał przypuszczalnie wkrótce po zajęciu Hercegowiny przez Turków, najprawdopodobniej przed 1520 rokiem. Tekije zazwyczaj budowane były przy wjeździe do miasta lub kasaby, niewielkiej prowincjonalnej osady w Imperium Tureckim. Wznosili je derwisze (mewlewici), członkowie islamskiego bractwa religijnego, będącego jednym z nurtów sufizmu.
Oczywiście nie jest to klasztor w rozumieniu chrześcijańskim, wspólnota suficka nie miała struktury, nie była tak sformalizowana i nie miała zewnętrznych przełożonych. Izolowała się za to od świata tworząc samowystarczalne domostwa stąd taka a nie inna nazwa w naszym języku. Niemniej jednak islam pod względem strukturalnym nie jest religią tak hierarchiczną jak chrześcijaństwo.
Derwisze wyróżniają się ogromną mistyką swoich praktyk religijnych, z których najsłynniejsze (bo też i najbardziej widowiskowe) jest wirowanie, czyli bardzo szybkie obracanie się wokół własnej osi. Ten swego rodzaju taniec, który w istocie jest głęboką medytacją, ma ich zbliżyć do Boga i wyzwolić jak największą miłość do Stwórcy. Niestety i ten pełen powagi rytuał został przez masową turystykę sprowadzony do tandetnej zabawy – kto z nas będąc w jakiejś popularnej miejscowości w Turcji nie widział kelnerów przebranych za derwiszy i imitujących tradycyjne wirowanie? Zdradza ich jedno – zwykle zaledwie po minucie lub dwóch sapią gorzej niż stare jugo na górskiej drodze i piją więcej wody niż Neretwa wprowadza do Adriatyku. I w ten właśnie sposób piękna, rozbudowana i bogata w symbolikę ceremonia Sema (Sama) zamienia się w nieco tandetne show.
Tekije służyły także jako miejsca noclegowe dla podróżnych. Z czasem, mniej więcej w połowie XVII wieku, z myślą o przyjezdnych blagajscy derwisze zbudowali także typowy islamski budynek gościnny – musafirhanę. W kolejnych wiekach kompleks był jednak kilkakrotnie przebudowywany a obecna forma została mu nadana w 1851 roku. Najprawdopodobniej niewiele później, pod koniec XIX wieku, musafirhana uległa zniszczeniu. W 2012 roku przeprowadzona została jej odbudowa i choć zachowano oryginalną stylistykę przedsięwzięcie to może budzić delikatne kontrowersje. Niemniej jednak sama tekija jest jednym z ciekawszych zabytków architektury i kultury osmańskiej na terenie Bośni i Hercegowiny.
Na spotkanie z islamem
Gdy zwiedzaliśmy go po raz pierwszy kilkanaście lat temu byliśmy jedynymi turystami, choć trafiliśmy na kilku miejscowych wiernych, którzy często przychodzą tu na modlitwę. Jedno z naszych pierwszych zetknięć z kulturą islamu. Buty ściągnięte; głowa, ramiona, kolana zakryte. Wnętrza utrzymane są w tradycyjnym stylu, posiadają bogato dekorowane pokoje, ale oczywiście bez motywów figuratywnych.
W pomieszczeniach pod ścianami stoją minderluki, czyli tradycyjne niskie, długie i wyściełane ławy a także drewniane stoliczki na Koran, którego wystawiono kilka egzemplarzy. Przysiadamy na chwilę i zaciekawieni przeglądamy jak zbudowany jest tekst świętej księgi muzułmanów i to zarówno oryginały arabskie jak i takie, gdzie z jednej strony sury zapisane są w oryginale a z drugiej w tłumaczeniu bośniackim.
Spore wrażenie robi na nas także… toaleta. Naprawdę! To nie żart. Na czym jednak polega jej wyjątkowość? Ano na tym, że w ogóle jest! Na zachodzie Europy w budynkach z tego okresu była to prawdziwa rzadkość, natomiast w muzułmańskich były one na porządku dziennym. W ten sposób w architekturze znalazło odzwierciedlenie przywiązania do czystości. A tej w islamie poświęca się sporo uwagi i dlatego pomieszczenia do utrzymania higieny znajdziemy nawet w bardzo starych domach.
Z klasztoru schodzimy po kilku schodkach wprost nad samą rzekę gdzie z dna można wyłowić metalowe naczynie przytwierdzone do ściany cienkim łańcuchem i napić się krystalicznej wody prosto ze źródła.
Klasztor najbardziej malowniczo prezentuje się zwłaszcza z przeciwnego brzegu Buny, skąd doskonale widoczna jest jego bryła wciśnięta pod pionową, wysoką skałę tuż przy jaskini, z której wypływa rzeka.
Blagaj – inne atrakcje
Klasztor derwiszów i wywierzysko Buny to nie jedyne warte uwagi zabytki jakie znajdziemy w Blagaju. Nad miasteczkiem dominują ruiny średniowiecznego zamku przypominające o przedtureckiej historii Hercegowiny.
Średniowieczny gród został w 1466 roku zdobyty przez Turków. Nastały zupełnie nowe czasy, które przyniosły kilka meczetów, hamamy (łaźnie), musafirhany (budynki gościnne), dwie mekteby (islamskie szkoły podstawowe) oraz medresę (szkoła średnia), cztery kamienne mosty na rzece Bunie i kilka młynów. Zamek zaś stał się siedzibą i rezydencją kadiego, czyli sędziego, osoby cieszącej się odpowiednim autorytetem religijnym umożliwiającym wydawanie opinii prawnych i wyroków.
Nasz tekst o mostach w Bośni i Hercegowinie tutaj
Dziś jedynym meczetem, będącym pamiątką po tych czasach jest Meczet Cesarski, zbudowany w pierwszej połowie XVI w. na cześć cesarza Sulejmana. Około 50 metrów dalej widać kamienny pięcioprzęsłowy Most Karadjoz-bega, przez który wiodła dawna droga do miasta Stolac. Powstał zapewne około połowy XVI wieku, gdy kwitło budownictwo inżynieryjne na terenie BiH.
Muzułmańska kultura Bośni i Hercegowiny to niewyczerpane źródło interesujących tematów. Zainteresowanym możemy polecić wspaniałą powieść „Derwisz i śmierć” bośniackiego pisarza Mešy Selimovića. To nie jest łatwa książka, którą można czytać w poczekalni u dentysty. Trzeba poświęcić jej czas i uwagę, mnóstwo czasu i uwagi, ale w zamian zabierze nas w odległą i bardzo orientalną przeszłość tureckiej Bośni, w której ludzie zmagają się z wciąż aktualnymi, uniwersalnymi problemami egzystencjalnymi.
Bośnia i Hercegowina – nasz przewodnik:
A jeśli potrzebujecie dobrego przewodnika, z którym dotrzecie w każde miejsce Bośni i Hercegowinie i dokładnie je poznacie, zerknijcie do naszej książki wydanej wraz z Oficyną Wydawniczą “REWASZ“. Więcej w dziale Nasze Książki.
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski