Nin to takie miasteczko, o którym słyszało naprawdę niewielu. Leżąc na północnych obrzeżach Dalmacji, rzadko kiedy staje się docelowym miejscem wakacji. Prawdę mówiąc ma też tak dużą konkurencję w postaci Zadaru, a dalej Szybeniku, Splitu, Trogiru i Makarskiej, że nie ma szans się „przebić”. Tymczasem, choć mało znane i dość niepozorne, to jednak oferuje nietuzinkowe atrakcje, w tym kilka naprawdę unikatowych jak piaszczyste plaże (sic! w Chorwacji!), lecznicze błota czy salina – jedna z trzech w Chorwacji. Nin w zasadzie można nazwać miastem piasku i soli. A do tego niepowtarzalny klimat, dość ciekawe zabytki i piękny widok na masywne, wyrastające naprawdę wprost z wody góry Welebit (i nie jest to tylko wyświechtany slogan).
Aż trudno uwierzyć, że to mikromiasteczko (niecałe 1.5 tys. mieszkańców) odegrało w przeszłości jakąkolwiek rolę. A jednak fakty są takie, że u zarania chorwackiej państwowości, w IX w. tutaj założono stolicę Chorwacji Nadmorskiej, księstewka rządzonego przez księcia Branimira. Czyli umownie mówiąc taki odpowiednik naszego Gniezna.
Dzięki temu, że Nin jest tak mało spektakularny, i nie wymusza tych wszystkich „ochów” i „achów”, które są obowiązkowe w tak wielu miejscach Chorwacji, z miejsca skradł nasze serca. Dziś podajemy 6 powodów, dla których warto odwiedzić Nin:
Po pierwsze: plaże
Nie ma chyba osoby, która będąc po raz pierwszy w Chorwacji nie byłaby zdumiona, że tam praktycznie nie ma piaszczystych plaż. Linia brzegowa długa na ponad 1.7 tys. km., a poza paroma wyjątkami ani grama piasku. Tymczasem tutaj naprawdę jest! Prawdziwy, złoty, drobniutki, taki jak nad Bałtykiem lub po przeciwnej stronie Adriatyku (na włoskiej Riwierze Adriatyckiej). Jest to naprawdę jedno z nielicznych miejsc w Chorwacji, gdzie po plaży można chodzić boso, bez specjalnych butów chroniących stopy.
Nin leży w lagunie, którą zamykają piaszczyste półwyspy o przeciętnej szerokości 8−10 m. i długości nie przekraczającej 700 m. w czasie przypływu. Łachy piachu są w Chorwacji rzadkością więc latem tłumy korzystają z uroku tego miejsca i plażują całymi dniami. Ścisk tu wówczas panuje niemiłosierny. Za to jesienią, gdy wciąż jest ciepło i słonecznie, ale nie ma już prawie nikogo, plaża jest wspaniałym miejscem na spacery, także ze względu na widoki.
Po drugie: widoki
A widoki są naprawdę niezwykłe. Ponieważ plaża jest „dwustronna”, to znaczy morze opływa ją z obu stron, to do wyboru mamy jeden z dwóch pejzaży: albo imponujący choć nieco surowy masyw górski Welebit, albo skromną lecz uroczą panoramę miasta Nin. Wszystko zależy od tego jak ustawimy sobie ręcznik, koc czy leżak. A jak nam się któryś z widoków znudzi, wystarczy wstać, obrócić się i już mamy zupełnie inną panoramę.
Pomiędzy błękitem wody, bielą wapiennych ścian Welebitu, a także następującym po nich pasem błękitnego nieba wpleciony jest wąski żółty pasek – jest to jedna z najbardziej unikatowych chorwackich wysp czyli Pag, która jest niemal zupełnie pozbawiona roślinności.
Po trzecie: błota
Na północny-zachód od Ninu jest jeszcze jedna piaszczysta plaża, tym razem „jednostronna”. Królewska Plaża i Lecznicze Błota, bo o nich mowa, są wymarzonym miejscem na relaks. Gdy tam docieramy zdumiewa nas kilka osób umorusanych ciemnobrązową, a nawet czarną, podejrzanie pachnącą mazią, którzy beztrosko wylegują się na piasku lub kąpią się w morzu.
Podobno już w starożytności Rzymianie korzystali z prozdrowotnych właściwości tutejszego błota. Dziś także latem, szczególnie w lipcu i sierpniu, pod okiem fachowców można skorzystać z tej kuracji. Polega ona na nałożeniu błota na całe ciało i odczekaniu na słońcu około 30 min − po tym czasie zasuszona warstwa odpadnie, a resztę należy spłukać w morzu. Zabieg najlepiej powtarzać dwa razy dziennie przez minimum 10 a maksimum 20 dni. Terapia jest podobno korzystna na schorzenia dermatologiczne, ginekologiczne i choroby układu kostnego. Na szczęście w czasie jesiennej wizyty także i tutaj zastaliśmy totalne pustki.
Teren plaży i błota oddziela od stałego lądu końcowy odcinek niewielkiego potoku, który tworzy dość spore mokradła. Ponad nimi można spacerować m.in. po drewnianych pomostach. Na mulistych i piaszczystych brzegach pojawiają się ciekawe gatunki fauny i flory, wśród nich roślinka o wdzięcznej nazwie soliród zielny, który podobno jedzony na surowo również ma właściwości lecznicze. Generalnie gdyby wierzyć wszystkim tutejszym sloganom reklamowym, to po wizycie w Ninie wyjeżdża się jako totalny okaz zdrowia – zrelaksowany, odprężony, wyleczony z rozmaitych schorzeń.
Choć my nie skorzystaliśmy z żadnych kuracji prozdrowotnych, a już na pewno z taplania się w błocie, to jednak Nin opuściliśmy w pełni zrelaksowani.
Po czwarte: salina
Swoje pierwsze kroki w mieście skierowaliśmy od razu do tutejszej saliny; jednej z trzech w Chorwacji obok tych w Stonie i na Pagu. Jest to niezwykły, unikatowy zabytek techniczny. A właściwie techniczno-przyrodniczy, który zwiedza się z przewodnikiem w kilkunastoosobowych grupach.
Dwa słowa o historii
Salina w Ninie jedną z najstarszych na wschodnim wybrzeżu Adriatyku. Dokładna data jej założenia nie jest znana, ale wiadomo, że jej historia sięga czasów rzymskich, co ma potwierdzać pokazany nam kamień z wyciętym płaskim otworem, który w starożytności miał służyć jako przepust wody pomiędzy zbiornikami. Oznacza to, że sól, nieprzypadkowo zwana też „białym złotem” już od najdawniejszych czasów stanowiła podstawę egzystencji i zarobku tutejszej ludności. Bardziej współczesna historia sięga roku 1500, w którym salina znalazła się w rękach Wenecji.
Salina dziś
Dziś zajmuje obszar 55 ha. Solanka jest tu zagęszczana i odgotowywana lub – co jest procesem bardziej szlachetnym i czasochłonnym – krystalizowana na dnie zbiorników. Służy do tego kilkadziesiąt wybetonowanych basenów, w których woda morska całkowicie odparowuje pod wpływem słońca. Proces ten trwa przez kilka miesięcy, od maja do września, w czasie których
w salinie wytwarza się około 3,5 tys. ton soli metodą warzenia.
„Kwiat soli”
Oprócz tego udaje się pozyskać około 15-20 ton tzw. „kwiatu soli”, czyli najbardziej ekskluzywnego i wysokogatunkowego produktu zbieranego ręcznie. Sól krystalizuje się na powierzchni zbiornika w upalne lipcowe i sierpniowe dni. Ma delikatną strukturę i kształtem przypomina kawałeczek lodu. Z tego powodu można go zbierać wczesnym rankiem lub późnym wieczorem, gdy jest już trochę chłodniej, a podmuchy wiatru nie są tak silne, by zmącić taflę wody. Równowagi przyrodniczej nie narusza tu żaden przemysł (w okolicy jest aż pięć parków narodowych!), co oczywiście korzystnie wpływa na wysoką jakość ninskiej soli. A także na jej ceny, szczególnie „kwiatu soli”.
Zakupy i pamiątki
Przekonujemy się o tym w tutejszym sklepie, który urządzono z dość dużym rozmachem. Przypomina całkiem elegancki butik, w którym można kupić sól pod najróżniejszymi postaciami. Na półkach prężą się w stronę klientów ładne opakowania z białym proszkiem, ekskluzywne słodycze z dodatkiem „kwiatu soli”, oliwy i kosmetyki, które podobno mają niezwykłe właściwości. Można więc przebierać w mydłach, pilingach, kremach, żelach itd. Jeśli wierzyć etykietom i sprzedawczyni to po dodaniu garści soli do ciepłej kąpieli, uzyskamy efekt odprężenia i nawilżenia skóry jak po wizycie w najlepszym spa. A terapia antystresowa może być przydatna, gdy zorientujemy się ile pieniędzy zostawiliśmy w sklepowej kasie.
Po piąte: kościoły w skali mikro
Oczywiście nie samymi walorami przyrodniczymi Nin stoi. Ma też do zaoferowania kilka ciekawych zabytków, wśród których szczególnie urokliwe są tutejsze maleńkie kościółki, jakby dostosowujące się rozmiarem do obowiązującej w mieście skali „mikro”.
Kościół św. Mikołaja
Wjeżdżających do miasta od strony Zadaru już na przedmieściach wita bajkowo położony na zielonym pagórku kościółek św. Mikołaja, który powstał pod koniec XI lub na początku XII w. i jest jedyną tego typu wczesnoromańską budowlą w tym regionie. Z daleka wygląda trochę jak dekoracja z parku rozrywki, ale to naprawdę średniowieczny obiekt. Zresztą budynki takiej wielkości będą nam towarzyszyły niemal w każdym zakamarku Ninu.
Kościół św. Anzelma
Pierwszym kościołem w centrum jest kościół św. Anzelma. Jego początki sięgają wczesnego średniowiecza, być może nawet VI w. Później był wielokrotnie przebudowywany, aż w XVIII w. uzyskał dzisiejszy kształt. Koło świątyni wyrasta wolnostojąca dzwonnica – choć jest stosunkowo niewysoka i tak stanowi najwyższy punkt wśród okolicznej zabudowy.
Kościół Świętego Krzyża
Paradoksalnie największym unikatem miasteczka jest„najmniejsza katedra świata”. Jest to maleńki kościół Świętego Krzyża, będący najcenniejszym zabytkiem Ninu i jednym z ważniejszych w Chorwacji z punktu widzenia jej najdawniejszej historii. Datuje się go na początek IX w. ale powstał na fundamentach jakiejś budowli antycznej. Pełnił funkcje głównej świątyni stolicy państewka rządzonego przez księcia Branimira. Jego rozmiary rzeczywiście są skromne – 7.80 m. na 7.60 m. i 8.20 wysokości wnętrza.
Kościół św. Ambrożego
Za świątynią, bardziej na wschód, stoi jeszcze romańsko-gotycki kościół św. Ambrożego z XIII w., a rozbudowany w XV w. Ze względu na akustykę wykorzystuje się go dziś jako salę koncertową. Za nim widoczna jest druga brama miejska
Po szóste: klimat
Nie tylko stare miasto, ale wszystko razem: zabytki, salina, piaszczyste plaże z boskimi widokami sprawiają, że Nin ma tak unikatowy i niepowtarzalny klimat.
Starówka, malutka jak wszystko tutaj, leży na okrągłej wyspie. I choć jest dość prowincjonalna, to jednak niezwykle urokliwa. Wiedzie na nią kilkudziesięciometrowy Dolny Most, a dalej dość licha kamienna Dolna Brama. Przy nabrzeżu stoi zacumowana łódź – jest to replika słynnej Condura Croatica, przypominająca o dawnych tradycjach morskich Ninu, szczególnie w zakresie budownictwa okrętowego. Były to duże, długie na 7-8 m., łodzie wiosłowe używane przez Chorwatów w XI i XII w. Miejska legenda głosi, że podobno pierwsi królowie w swojej „marynarce wojennej” w Ninie mieli około 15-20 tys. wykwalifikowanych wioślarzy. Oczywiście wydaje się to bardzo nierealne i przeskalowane. W 1966 r. przy wejściu do tutejszego portu przypadkowo wyłowiono dwa oryginały, które po renowacji trafiły do miejscowego muzeum, a na pamiątkę tego wielkiego znaleziska zbudowano kopię.
Dalej ciągnie się główna ulica Branimira, nazwana na cześć wspomnianego już księcia, który w IX w. swoją stolicę ulokował właśnie na tej wysepce. Wypełniają ją dość skromne parterowe domy, a na samym końcu trafiamy na trójkątny, główny miejski plac Kraljevac, od wiosny do jesieni wypełniony kawiarnianymi ogródkami. O ile na całym wybrzeżu Chorwacji życie płynie dość niespiesznie, o tyle tutaj czas zatrzymuje się już całkowicie.
Polecamy Nocleg!
Polecamy sprawdzony nocleg w przyjemnym pensjonacie Adrian, prowadzonym przez uroczą rodzinę Dejanović.
Chorwacja – nasz przewodnik
A jeśli potrzebujecie dobrego przewodnika, z którym dotrzecie w każde miejsce Chorwacji i dokładnie je poznacie, zerknijcie do naszej książki wydanej wraz z Oficyną Wydawniczą „REWASZ„. Więcej w dziale Nasze Ksiażki.
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski
Dziękuję za ten artykuł.
Jestem pod wrażeniem, zachęcający i bardzo rzeczowy, z nutką humoru:)
Jedziemy sprawdzać:)
Miło to słyszeć. 🙂 Udanego poznawania Ninu. 🙂