Długo zastanawialiśmy się jaki jest wzorzec typowego tradycyjnego polskiego dworu. Gdy przejechaliśmy nasz kraj wzdłuż i wszerz to okazało się, że w naszym prywatnym rankingu o pierwsze miejsce biją się dwa obiekty: dwór w Modlnicy i prezentowana w poniższym tekście rezydencja we wsi Śmiłów pod Sandomierzem.
Znaleziony przypadkiem
Któregoś dnia spacerując po Sandomierzu (województwo świętokrzyskie) zobaczyliśmy wiszący na murze wielki i – bądźmy szczerzy – nie dodający miastu specjalnego uroku baner reklamowy. Mocno się jednak zdziwiliśmy, gdy zobaczyliśmy że nie widniały na nim jakieś „domowe obiady u Krysi” czy „tanie noclegi u Haliny”, ale… olśniewający bielą zabytkowy dworek w miejscowości o niewiele nam mówiącej nazwie Śmiłów. Taki żywcem wyciągnięty z klasycznej polskiej literatury. Jak w Panu Tadeuszu, gdzie „wśród takich pól przed laty nad brzegiem ruczaju, na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju, stał dwór szlachecki, z drzewa lecz podmurowany, świeciły się z daleka pobielane ściany…” I choć nasze „odkrycie” nie do końca pokrywało się z opisem wieszcza, to jednak bez wątpienia patrzyliśmy na archetypiczną, idealną rezydencję szlachecką.
Miłe dobrego początki
Po szybkim sprawdzeniu gdzie rzeczony Śmiłów leży i w jakich godzinach obiekt jest czynny, już gnaliśmy drogą nr 79 na północ od miasta mijając kolejne wioski: Łukawę, Sobótkę, Jakubowice i wreszcie Binkowice, których Śmiłów formalnie jest częścią.
Była niedziela, więc dojechaliśmy raz-dwa. Ale nie ma co ukrywać, z tyłu głowy cały czas mieliśmy jedną obawę: a co jeśli budynek tak pięknie wygląda tylko na zdjęciach (wiadomo, nigdy nie ufaj fotografom 😉 ), a na miejscu zastaniemy tandetny „ślubo-dwór” z karton-gipsu i styropianu, służący tylko do szybkiego zarabiania pieniędzy? Różne rzeczy już widzieliśmy więc i tym razem zachowaliśmy rezerwę.
Tymczasem dwór, położony nieco na uboczu zabudowań, w rzeczywistości okazał się wręcz nierealnie piękny. Był słoneczny, kwietniowy dzień. Promienie łagodnie wydobywały każdy detal budynku i odbijając się od jego białych ścian niemal oślepiały, a zieleń soczystej, równo przyciętej trawy i błękit nieba cudownie z nimi kontrastowały. Brzmi jak opis taniego landszaftu? No trudno, naprawdę było sielsko, anielsko, bardzo polsko, bez chaosu neoludowej pstrokacizny. I akurat w tym wypadku to zupełnie uzasadniony komplement. Kojąca myśl, że coś w Polsce przedrozbiorowej wyszło. Ucieczka do krainy, w której było pięknie, dostatnio i spokojnie. Były bale, rauty i wielkie uczty. I zaraz potem jak czarna chmura wdarła nam się dojmująca myśl, że to przecież „dwór” jako miejsce i całe sobiepaństwo jakie się z nim wiązało, były przyczyną upadku.
Klasyka gatunku
Ale jesteśmy przecież ponad dwa wieki po tych wydarzeniach. A w Śmiłowie na komplementy zasługuje nie tylko sam obiekt, ale także jego obecni właściciele, którzy zdołali doprowadzić go do tak znakomitego stanu. Ale zanim o nich, to jeszcze należne dwa słowa o historii tego majątku, a ta sięga podobno już XV wieku. Stojący dziś dwór powstał w drugiej połowie XVIII wieku, ale później dwukrotnie był rozbudowywany. Najbardziej efektowne zmiany poczyniono w latach 20. XIX wieku, kiedy pośrodku elewacji wejściowej dodano czterokolumnowy portyk, a do elewacji ogrodowej portyk wsparty na sześciu kolumnach i zamknięty dwoma aneksami. Powstało w ten sposób bardzo rzadko spotykane w polskiej architekturze dworkowej rozwiązanie jakim był portyk „wgłębny”; podobna, nieco większa realizacja znajduje się w elewacji ogrodowej pięknego dworu w podkrakowskiej Modlnicy. Początkowo barokowy, dwór z czasem nabrał klasycystycznej formy.
Jak mieszkało ziemiaństwo
Zorientowany jest na godzinę 11.00 co miało zapewnić dostęp światła do wszystkich ścian zewnętrznych. Pomieszczeń wewnątrz jest niemało bo aż 18 i są ułożone amfiladowo. Oznacza to, że nie ma korytarzy, a każdy pokój styka się z kolejnym. Po przekroczeniu progu domu niemal natychmiast przenieśliśmy się w czasie o dobrych kilkanaście dekad i trafiliśmy do nieistniejącego już świata polskiego ziemiaństwa.
W tej podróży po salonach, sypialniach, bibliotece i innych pomieszczeniach wypełnionych pięknymi meblami, bibelotami i pamiątkami towarzyszył nam gospodarz obiektu, który od ponad 30 lat dba o jego wygląd. I choć nie są to oryginalne sprzęty z tego domu, to jednak dzięki swej autentyczności w pełni oddają dawnego ducha polskiego dworu. Pochodzą przede wszystkim z XIX wieku, choć wśród nich można odnaleźć także kilka XVIII-wiecznych eksponatów. Oglądaliśmy porcelanę, lampy naftowe, wiszące na ścianach dzieła Malczewskiego, Grottgera, Fałata, Wyczółkowskiego (to nie żart, naprawdę wisi tu taka galeria). Obiekt jest tym cenniejszy, że po wszystkich wichurach historii jakie przetoczyły się przez nasz kraj, a przed którymi nie byliśmy w stanie się skutecznie obronić, niemal nie posiadamy w pełni urządzonych rezydencji.
Upadek i odbudowa
Pod koniec lat 80. XX wieku dworek wcale tak malowniczo się nie prezentował. Tuż po zakończeniu II wojny światowej został odebrany ówczesnym właścicielom i przekazany Skarbowi Państwa. I jak to w minionym ustroju bywało pełnił różne „pożyteczne” funkcje, mieścił m.in. posterunek milicji obywatelskiej, świetlicę czy biura Stacji Hodowli Roślin. Oczywiście w tym czasie nikt o niego nie dbał i go nie remontował, a to oznaczało stopniowe pogarszanie się stanu technicznego (patrząc jednak z naszej śląskiej perspektywy i tak spotkał go nie najgorszy los, zwłaszcza porównując z poniemieckimi rezydencjami).
W 1985 r. zrujnowaną posiadłość zakupili Bogdan i Janina Szczerbowscy, którzy pozostają jej właścicielami do dziś. Przez te wszystkie lata przeprowadzili znakomitą renowację obiektu, a dziś udostępniają go do zwiedzania – jest to możliwe od wtorku do niedzieli między 10.00 a 17.00.
Inspiracja i przykład
Przepięknie odrestaurowany dwór w Śmiłowie może być też znakomitym przykładem dla wszystkich marzących o domu stylizowanym na dwór. Unikniemy wtedy koszmarnych realizacji udających Polskę z przełomu XVIII i XIX w. Jeśli więc inwestorzy zastanawiają się dlaczego po doklejeniu do katalogowego projektu czterokolumnowego portyku z trójkątnym frontonem nie osiąga się efektu bajkowego dworu to poniżej kilka cech, które klasyczny polski dwór powinien posiadać.
Przede wszystkim jest on parterowy i bardzo rozległy – znacznie szerszy niż wyższy. Około połowę jego wysokości stanowi wysoki dach, tzw. przełamany, i najlepiej kryty gontem, a poddasze nie ma charakteru mieszkalnego, przez co nie jest oświetlone (czasem jedynie przy pomocy „bawolich oczu”). Okna muszą być niewielkie i pionowe, co oczywiście współcześnie wydaje się być nie do zaakceptowania, zaś od frontu powinien być okrągły podjazd by dawniej wozy a dziś samochody nie musiały zawracać. Klasycystyczny dwór stoi również na rozległej działce wtapiając się w otoczenie. Nie ma nic gorszego niż „dom-kostka” z portykiem, stojący na ciasnej działce, którą niemal w całości zapełnia, a do tego obudowanej wysokim betonowym płotem. Zbiór tych wszystkich cech stanowi o sile i pięknie rezydencji, charakterystycznej dla polskiej kultury.
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski
Interesujący post. Dobrze się czyta.
Dziękujemy 🙂
Szkoda, że nie ma zdjęć wnętrz. Chętnie bym obejrzała wystrój.
Piękny z zewnątrz i w 100% zgadzam się z autorami, że nie ma nic gorszego niż „podróbki” dworków na małej działce a jeszcze na jakimś osiedlu.