Zanim po raz pierwszy przyjechaliśmy na wyspę Pag, nie słyszeliśmy o niej nic dobrego. A to, że nie ma tu nic ciekawego, że same skały, krajobraz księżycowy, nie ma interesujących zabytków, że szara i taka „mało rajska” jak na Chorwację. I tak się składało, że zawsze – być może celowo – było nam nie po drodze, by to samodzielnie zweryfikować. Aż w końcu, gdy pisaliśmy przewodnik po Chorwacji i musieliśmy zobaczyć dosłownie każdy kąt tego kraju, Pag z konieczności również znalazł się na liście. I wtedy uświadomiliśmy sobie, jaki błąd popełniliśmy nie odwiedzając tego miejsca wcześniej. Wyspa urzekła nas swoją oryginalnością, bo choć to południe, ma w sobie coś północnego. I znacznie więcej tu trudnego zmagania się z przyrodą i klimatem niż radosnego, śródziemnomorskiego dolce vita.
Krajobraz inny niż wszystkie
Fakt, wyspa zdumiewa surowością swojego krajobrazu, co nie każdemu może się podobać. Widzieliśmy to już obserwując ją z miasteczka Nin. Próżno tu szukać bujnej zieleni. Raczej pojedyncze kępki traw i krzewów porastających kamieniste wzniesienia. Wśród nich przebijają się też zioła, zwłaszcza tymianek i rozmaryn, które są podstawą diety tutejszych owiec. Te zaś dają mleko, z którego produkuje się lokalny specjał – twardy i lekko słony paški sir.
Gdzieniegdzie występują niezbyt wysokie drzewka owocowe i oliwkowe, które wytrzymują nawet dość trudne warunki przyrodnicze. Sprawcą takiego wyglądu wyspy jest wiatr bura szczególnie silnie uderzający tu od masywu górskiego Welebit – kto choć raz przeżył jego solidny cios, ten wie co to za żywioł. Dlatego te miejsca, które są choć trochę osłonięte, np. na zachodzie Pagu, albo w zagłębieniach terenu, tej zieleni mają od razu trochę więcej.
Połączenie z lądem
Pag biegnie wzdłuż lądu, na południe od wyspy Rab. Można się tu dostać na dwa sposoby – od południa mostem długości około 300 m., a od północy promem łączącym Žigljen z Prizną (położoną na stałym lądzie tuż przy Magistrali Adriatyckiej). Podróż promem oszczędza tym jadącym z północy około 100 km jazdy.
Wyspa Pag = miasto Pag
Główną atrakcją wyspy jest oczywiście miasto Pag, które leży mniej więcej w połowie jej długości, a jego starówka wcisnęła się na wschodni brzeg głęboko wrzynającej się zatoki. Z tym, że jest ono tutaj dopiero od XV wieku, a wcześniej znajdowało się około 2 km na południe (o czym wspomnimy jeszcze poniżej), jednak tam uderzenia bury były na tyle dokuczliwe, a zagrożenie ze strony Turków na tyle realne, że w końcu zdecydowano się na „przeprowadzkę”.
Z budową nowego miasta uwinięto się dość szybko, a niebagatelny efekt udało się osiągnąć także dzięki udziałowi samego Jerzego Dalmatyńczyka (Juraj Dalmatinac, ten, który uczestniczył w budowie katedry w Szybeniku). Miasto otoczono masywnymi murami wzmocnionymi 9 basztami. Tak zabezpieczone nie obawiało się żadnego ataku.
Plac Petra Krešimira IV
Stare miasto ma dość regularny i uporządkowany układ, co za pierwszym razem dosyć mocno nas zdziwiło. Spodziewaliśmy się raczej tradycyjnej nadadriatyckiej plątaniny ulic, a tymczasem zobaczyliśmy prawie idealny porządek. Stare miasto składa się tylko z równoległych i prostopadłych do nich ulic oraz kątów prostych co świadczy o tym, że powstało w jednej chwili według przemyślanego planu.
Centralnym punktem jest plac Petra Krešimira IV z prostą, raczej pozbawioną dekoracji zabudową. Zresztą mieszkańcy Pagu, zmagający się z ogromnymi trudami o podłożu klimatycznym, raczej zawsze stawiali na pragmatyczne rozwiązania. To w połączeniu z pracowitością pozwalało im przetrwać. Jest to myślenie szczególnie nam bliskie. Pochodzimy z robotniczego regionu, w którym niezwykle silnie wyznaje się podobne wartości. Najważniejszą budowlą jest tutaj XV-wieczny kościół Wniebowzięcia Matki Bożej, który miał być katedrą, ale nigdy do takiej rangi nie został podniesiony. Ponieważ Pag jest jednym z głównych chorwackich zagłębi koronkarstwa, to rozeta na fasadzie kościoła do złudzenia przypomina delikatną serwetkę wykonaną na szydełku.
Cały róg placu po przekątnej do kościoła zajmuje tzw. Pałac Książęcy, w którym rezydował przedstawiciel władzy weneckiej, swojsko zwany knezem (choć formalnie księciem oczywiście nie był). Swoją kadencję sprawował zaledwie przez 33 dni, w czasie których był zobligowany do całkowitego poświęcenia się sprawom publicznym.
Mimo, że większość zabytkowych obiektów Pagu powstała w renesansie, raczej na próżno szukaliśmy gdzieś bogatszych dekoracji. Wszystkie budynki jakby wpisywały się w otaczający je surowy krajobraz i z nim współgrały.
We wschodniej części miasta, na skraju starówki, wznosi się kościół św. Jerzego z niewysoką dzwonnicą, w budowie którego najprawdopodobniej również uczestniczył Dalmatinac. Jednak i w tym wypadku fasada budowli całkowicie pozbawiona jest ozdób.
Made in Pag
Na północnym skraju miasta stoi natomiast kościół i klasztor sióstr benedyktynek, które odegrały wielką rolę w rozwoju tutejszego koronkarstwa. Historia paškiej čipki sięga prawdopodobnie już XV wieku. Siostry już wtedy dziergały obrusy, nakrycia głowy, serwetki, firanki itd. Dziś w swoim klasztorze mają kolekcję złożoną z około 120 eksponatów liczących 150 lat. Temu cudowi rękodzieła jest też poświęcony letni festiwal organizowany w Pagu od kilku lat. Wyroby z koronki można też kupić jako prezent lub idealną pamiątkę z wyjazdu.
Dawny system obronny
Pag miał niegdyś potężny system obronny, którego pozostałością jest masywna baszta Skrivant stojąca niedaleko klasztoru benedyktynek. Do dziś nie została przebudowana i rzeczywiście przypomina samą siebie sprzed wieków. Dalej, przy samej przystani stoi zaś baszta Kamerlengo, która jest tak przebudowana, że można koło niej przejść całkiem obojętnie, wygląda jak zwykła kamienica i mieści biura lokalnych władz.
Bulwar
Ważnym miejscem życia zarówno miejscowych jak i turystów jest główny bulwar czyli Riva z raczej skromną zabudową, daleko odbiegającą od tej znanej choćby ze splitskiej Rivy. W sezonie tętniący życiem, przez większą część roku jest dość spokojny, żeby nie powiedzieć senny.
Pag i jego „białe złoto”
Pag przez wieki utrzymywał się przede wszystkim z produkcji soli. Nie inaczej jest też dziś, a położona tuż obok miasta salina wytwarza około 30 tys. ton soli rocznie. Jest jedną z trzech – obok saliny w Stonie i Ninie – działających w Chorwacji. Wszędzie proces ten odbywa się właściwie tak samo. Woda morska jest wpuszczana do wielkich i płytkich zbiorników, w których wyparowuje pod wpływem słońca i wiatru, a następnie tak zagęszczoną solankę zupełnie odparowuje się w warzelni, uzyskując wyczekiwany produkt, czyli sól.
Jeśli przekroczymy 30-metrowy, bardzo charakterystyczny dwuprzęsłowy most przerzucony nad kanałem, to po drugiej stronie zobaczymy zabytkowe magazyny soli. Powstały one w pierwszej połowie XIX wieku i zastąpiły oryginalne czternastowieczne, które pamiętały jeszcze początki produkcji soli na Pagu. Później zostały rozbudowane tak, że dziś jest ich 9, ale są złączone w jedną całość.
Dawny Pag
Opuszczając miasto Pag warto jeszcze zerknąć do punktu, w którym zostało ono założone. Trudno powiedzieć kiedy dokładnie do tego doszło, ale jakaś osada stała w tym miejscu już w X wieku. Ostatecznie ludność wyniosła się stąd w w połowie XV wieku. Dziś w tym miejscu, nazywanym Starym Miastem, jest stanowisko archeologiczne oraz kościół św. Marii.
Widoki
Teraz powoli można rozpocząć wspinanie się pod górę zgodnie z biegiem drogi. Po osiągnięciu szczytu ukaże nam się jeden z najpiękniejszych widoków na całej wyspie, gdzie w dole jak na dłoni będzie panorama całego miasteczka, a także widok na zatokę, nad którą leży. Tło dla nich będą stanowić majestatyczne góry. Na poboczu jest możliwość bezpiecznego zaparkowania.
Inne miejscowości na wyspie to niewielkie miasteczka i wioski, podporządkowane głównie obsłudze ruchu turystycznego. W czasie przemierzania Pagu wzdłuż i wszerz w oczy rzucają się kamienne murki tzw. gromače, oddzielające a zarazem chroniące poszczególne pola. Jednym z powodów ich zbudowania był oczywiście nieszczęsny i niszczycielski wiatr. To oczywiście żadna nowość i atrakcja – są przecież w całej Chorwacji, głównie wyspiarskiej. Najwięcej jest ich chyba na wyspie Cres. Szacunki mówią, że kiedyś na Pagu takich murków było ponad tysiąc kilometrów. Zawsze poukładane są z kamienia zebranego na polach i nie są połączone zaprawą!
W północno-wschodniej części wyspy znajduje się przystań promowa. I trzeba przyznać, że Pag żegna się (lub wita) ze swoimi gośćmi z prawdziwym przytupem. Jest tu naprawdę pięknie. Rejs na ląd trwa około 15 minut i dostarcza niesamowitych wrażeń – z jednej strony widać potężny masyw Welebitu, a z drugiej strony najbardziej księżycową część wyspy, czyli jej wschodnie wybrzeże.
Polecamy Nocleg!
Na Pagu nocowaliśmy w apartamentach Mak w miejscowości Mandre. Jest to rodzinny pensjonat prowadzony przez cudowne polsko-chorwackie małżeństwo. Polecamy serdecznie, szczególnie za ciepłe wieczory na tarasie z widokiem na morze.
Chorwacja – nasz przewodnik
A jeśli potrzebujecie dobrego przewodnika, z którym dotrzecie w każde miejsce Chorwacji i dokładnie je poznacie, zerknijcie do naszej książki wydanej wraz z Oficyną Wydawniczą „REWASZ„. Więcej w dziale Nasze Książki.
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski