1 kwietnia 1919 roku, dokładnie wiek temu, swoją działalność rozpoczął niemiecki Bauhaus, najsłynniejsza szkoła projektowania, a zarazem największy eksperyment w tej dziedzinie. Choć działał przez zaledwie 14 lat, trzykrotnie zmieniał siedzibę, nieustająco borykał się z problemami finansowymi i naciskami politycznymi, a ze swych murów wypuścił tylko 500 absolwentów, śmiało można powiedzieć, że zasadniczo wpłynął na to jak dziś budujemy i mieszkamy. Dla miłośników architektury, szczególnie modernistycznej, i wzornictwa stał się natomiast pewnym symbolem, wręcz ikoną, która wyznaczyła trendy na kolejne dekady. Nawet dziś gdy coś jest proste i nowoczesne zwykliśmy o tym mówić, że jest w stylu „Bauhausu”.
Dessau po raz pierwszy
Koło tematu modernizmu kręcimy się już od jakiegoś czasu. Mniej więcej od momentu, w którym – bodaj na początku studiów – w pełni świadomie zauważyliśmy, że otoczenie ma znaczenie. Że architektura jest ważna, a to czym się otaczamy i wśród jakich obiektów funkcjonujemy – jakkolwiek górnolotnie by to nie zabrzmiało – przekłada się na to jakimi jesteśmy ludźmi i jakiej jakości wiedziemy życie. Moderniści, do których nam najbliżej, byli zdania, że im prościej tym lepiej. Bez zbędnych, nic nie wnoszących ozdobników. Miało być funkcjonalnie i ekonomicznie, a do tego innowacyjnie i ładnie. Stawiano przy tym na trwałe i szlachetne materiały, a proste przestrzenie dzięki dużym przeszkleniom miały być wypełnione światłem.
Dlatego o wizycie w Dessau marzyliśmy dość długo. I choć to w sumie bardzo blisko (niecałe 600 km na zachód od naszych Gliwic, przez Wrocław, Drezno i Lipsk) to jakoś przez długi czas się nie składało. Okazja nadarzyła się kilka lat temu, gdy w Niemczech świętowaliśmy okrągłe urodziny Pawła. Czy można wymyślić dla niego lepszy prezent? Oczywiście, że nie! Pierwszą wizytę popsuł nam jednak ulewny deszcz. Dlatego wybraliśmy się po raz kolejny. A w tym roku pewnie zawitamy jeszcze raz – Niemcy przygotowali naprawdę niesamowity program obchodów tej rocznicy.
Początki w Weimarze
Nim jednak powstał kultowy budynek Bauhausu w Dessau, szkoła funkcjonowała w Weimarze, niewielkim mieście niedaleko Erfurtu w Turyngii. Jej założycielem był architekt Walter Gropius, znany już wtedy z projektu fabryki Fagus w Alfeld (1911-14; wpisana na Listę Dziedzictwa UNESCO) i fabryki na wystawie Werkbundu w Kolonii (1914). Przyświecał mu jeden podstawowy cel – połączenie wartości artystycznych z produkcją przemysłową. Jak sam twierdził: „Sztuka nie jest zawodem, nie ma żadnej zasadniczej różnicy między artystą a rzemieślnikiem. Artysta jest natchnionym rzemieślnikiem”. Oznaczało to nic innego jak chęć wprowadzenia sztuki do przemysłu. W jego manifeście można przeczytać m.in. że artysta powinien tworzyć z myślą o masowej produkcji, a producenci powinni akceptować udział artystów w procesie twórczym. Sztuka nie miała być dobrem luksusowym, ale dostępnym dla każdego w formie pięknych domów z pięknymi meblami i dekoracjami. Twórcom Bauhausu przyświecała bowiem wiara w to, że jeśli ulepszy się (i upiększy) otoczenie człowieka, on sam stanie się lepszy, bardziej szlachetny.
Wkrótce miało się okazać, że Bauhaus stanie się jedną z podwalin, a zarazem jednym z kroków milowych w rozwoju modernizmu. Przyglądając się Weimarowi trudno się jednak tego spodziewać. Typowe, urocze niemieckie miasteczko na prowincji. Z klasyczną zabudową, kojarzące się z Goethem i Schillerem. Raczej niczym nie zdradzające się z tym, że zmieniło bieg myśli architektonicznej. Po tym „pierwszym” Bauhausie pozostał budynek szkoły, bardzo jeszcze klasyczny, z wysokim dachem krytym dachówką. Mimo to pewne zwiastuny nadchodzącej rewolucji są w nim już widoczne, m.in. potężne przeszklenia, a także niesamowite, „zawinięte” na dach okna ostatniego piętra.
Nauka w Bauhausie
W założeniu Bauhaus był egalitarny, dostępny dla członków wszystkich warstw społecznych. Nie było ostrego podziału na uczniów i profesorów stojących po dwóch stronach barykady – stawiano za to mocno na współpracę. Nad jednym celem mieli się pochylać architekci, kreatorzy wnętrz i wytwórcy przedmiotów codziennego użytku. Placówce, nie bez kozery, nadano taką a nie inną nazwę – nawiązywała ona do słowa „Bauhütte”, oznaczającego średniowieczny cech zrzeszający rzemieślników z różnych gałęzi budownictwa.
Nauka w szkole zaczynała się od półrocznego kursu wstępnego, który polegał na „wyczyszczeniu” umysłu ucznia z wszelkiej dotychczasowej wiedzy na ten temat, uczynienie z niego „białej kartki”, na której można od początku zapisywać nowe wiadomości. Na tym etapie uczniowie mogli się zetknąć m.in. z Theo van Doesburgiem, jednym z (obok Pieta Mondriana) założycieli słynnej holenderskiej grupy artystycznej De Stijl.
Kolejnym etapem była trwająca trzy lata nauka w jednym ze specjalistycznych warsztatów np. stolarskim, tkackim czy ceramicznym. Spotkać tu można było Wassilego Kandinsky’ego, Paula Klee, Marcela Breuera czy Laszlo Moholy-Nagy’ego. Etap ten kończył się uzyskaniem dyplomu czeladnika i tylko on uprawniał do rozpoczęcia ostatniego, dwuletniego, kursu architektonicznego wieńczącego cały proces edukacyjny (realizacja tego ostatniego nie do końca się powiodła).
Koniec I etapu i początek wielkiego Bauhausu
Niestety od samego początku działalność Bauhausu nie wszystkim się podobała. Szczególnie środowiskom konserwatywnym, a te wygrały wybory regionalne w Turyngii w 1924 roku. Wiele czasu nie minęło i oskarżyły Bauhaus o – a jakże! – „bolszewizm”, lewactwo, szerzenie sztuki zdegenerowanej itd. itp. Czyli mniej więcej o to, o co zawsze oskarża się ludzi mających zdolność i odwagę by iść na przód wytyczając nowe trendy.
Zarzut działalności wywrotowej niósł ze sobą ryzyko zamknięcia placówki wobec czego Gropius zdecydował się na przenosiny do niewielkiego miasta Dessau w Saksonii-Anhalt. Póki co szkołę ulokowano w kilku miejscach, a dyrektor przystąpił do zaprojektowania dla niej nowego gmachu oraz osiedla dla nauczycieli.
To co stworzył stało się bez wątpienia jednym z symboli epoki, który do dziś zachwyca miłośników architektury na całym świecie. Ikona myśli modernistycznej czyli kompleks Bauhausu powstawał między wrześniem 1925 roku a grudniem 1926 roku. Składają się na niego trzy proste, połączone ze sobą bryły, w których umieszczono odpowiednio: Szkołę Rzemiosł Artystycznych, blok warsztatów oraz internat dla uczniów.
Najbardziej fenomenalnie prezentuje się skrzydło mieszczące warsztaty – jest to imponujący trzykondygnacyjny budynek ze szklaną ścianą kurtynową. Manifest nowoczesności i poglądów Gropiusa na architekturę. Obiekt z właściwym budynkiem szkolnym został zespolony dwukondygnacyjnym łącznikiem mieszczącym gabinet dyrektora i pomieszczenia dla administracji. Zastosowano przy tym najnowocześniejsze osiągnięcia technologiczne i materiałowe.
Być może gdyby nie Bauhaus nadal tkwilibyśmy w przyciężkich, ciemnych, zagraconych salonach. Powojenny świat potrzebował zmiany, zmiany na miarę nowej epoki. Potrzebował też pomysłu na rozwiązanie problemów wynikających z eksplozji demograficznej w miastach. I Bauhaus odpowiedział na tę potrzebę głośno i stanowczo! Zaproponował prostą, w miarę tanią, szybką w budowie, wygodną i higieniczną architekturę, która miała wyzwolić masy z niedostatku mieszkań.
Dla modernistów ważne było by ludzie mogli mieszkać tanio i wygodnie więc wyszli z założenia, że lepiej żyć w skromnym ale przyjaznym mieszkaniu znajdującym się w prostym bloku mieszkalnym, niż dusić się w ciemnej i zawilgoconej suterenie kamienicy z bogato dekorowaną fasadą. Manifestem takiego myślenia jest bauhasowskie osiedle Törten w Dessau.
Łyżka dziegciu
Żeby jednak oddać sprawiedliwość trzeba też powiedzieć, że budynek szkoły Bauhausu wyprzedzając swoją epokę pod względem technologicznym sprawiał użytkownikom nieco kłopotu. Brakowało w tamtym czasie wydajnego systemu klimatyzacji więc niemal zupełnie przeszklone skrzydło warsztatowe powodowało efekt szklarni – w upalne dni robiło się w nim po prostu bardzo gorąco. Analogiczny, choć odwrotny problem, pojawiał się w zimie, kiedy wnętrze mocno się wyziębiało (technika stawiania ścian kurtynowych nie pozwalała jeszcze wtedy na dobrą izolację).
Również wykorzystanie płaskich stropodachów powodowało, że w tych szerokościach geograficznych obiekt często zaciekał, a w zimie wymagał regularnego odśnieżania dachu. Dopiero od niedawna technologia budowlana sprawia, że powstające masowo nowoczesne obiekty są wygodne i bezproblemowe w użytkowaniu.
Osiedle Mistrzów
Zaledwie pół kilometra od szkoły trafiamy do ładnej i spokojnej dzielnicy zatopionej w zieleni. Interesuje nas tutaj kilka domów – to tzw. Osiedle Mistrzów (Meisterhauser), składające się z jednego domu jednorodzinnego należącego do dyrektora i trzech domów dwurodzinnych powstałych z myślą o pozostałych nauczycielach. Do dziś zachował się tylko jeden oryginalny, pozostałe przechodzą rekonstrukcję. W ich wnętrzach obejrzeć można jak mieszkali moderniści i jak wpłynęli na to jak my mieszkamy dzisiaj.
Restauracja Kornhaus
To nie koniec atrakcji. Dzień kończymy w restauracji Kornhaus przepięknie położonej nad brzegiem Łaby. Celem naszej wizyty nie jest jednak tylko poczciwy i niczym nie zastąpiony w Niemczech „wurszcik”, ale sam budynek, który również należy do zespołu Bauhausu. Został zaprojektowany w latach 1929-30 przez Carla Fiegera., jednego z bliższych współpracowników Gropiusa. Obiekt składa się niejako z dwóch części – od strony rzeki jest jednopiętrowy, od strony ulicy jest już dwupiętrowy. Latem widok na spokojne fale zapewnia taras, zimą oranżeria przypominająca nieco most na statku.
Początek końca
W 1928 roku zakończył się ważny etap w funkcjonowaniu Bauhausu. Walter Gropius, a wraz z nim także kilku innych wybitnych twórców, zdecydowało się opuścić Dessau. Fotel dyrektora zajął Hannes Mayer. Ponieważ otwarcie przyznawał się do swoich lewicowych, a nawet komunistycznych poglądów, wrzenie wokół Bauhausu tylko narastało. Mimo to szkoła się rozrastała – przybywało uczniów a wspólnie wypracowane projekty coraz częściej trafiały do masowej produkcji. Po dwóch latach schedę po Mayerze przejął protegowany Gropiusa – Ludwig Mies van der Rohe, który zwiększył nacisk na działalność architektoniczną.
Dni Bauhausu były już jednak policzone. W 1932 roku władzę w regionie przejęli naziści więc nad szkołą ponownie zaczęły gromadzić się czarne chmury i jeszcze w tym samym roku została zamknięta. Mies van der Rohe zdołał odtworzyć ją w Berlinie, ale po pół roku sytuacja znów się powtórzyła. W połowie 1933 roku, gdy Hitler przejął już władzę na polu krajowym, Bauhaus został definitywnie zamknięty. Niełatwy los spotkał wszystkich dotychczasowych wykładowców, którzy zdecydowali się na emigrację: Klee do Szwajcarii, Kandinsky do Francji, Marcel Breuer i Walter Gropius do Wielkiej Brytanii, wielu innych do Stanów Zjednoczonych, a twórcy żydowskiego pochodzenia do Palestyny, gdzie dali upust swojej wenie tworząc Tel Awiw, najbardziej „bauhasowskie” z miast na świecie. Rozproszenie się wykładowców Bauhausu po świecie oznaczało, że idee szkoły również zostały wyeksportowane daleko poza Niemcy.
Prawicowy ekstremizm niemiecki ścigał Bauhaus od samego jego powstania, aż w końcu go (pozornie) pokonał po dojściu Hitlera do władzy. W działaniach nazistów wybitnie wybrzmiała zasada mówiąca, że im ktoś ma podlejszy charakter, tym cechuje się bardziej tandetnym gustem. Regułą jest bowiem, że najwięksi dyktatorzy zazwyczaj byli (i są) rozmiłowani w kiczu. Symbolicznym zwycięstwem Bauhausu nad jego dręczycielami jest też wpis na Listę Dziedzictwa UNESCO dokonany w 1996 roku.
Tekst: Beata Pomykalska
Fotografie: Paweł Pomykalski